wtorek, 27 września 2011

Akt zgonu pradziadka i prababci.

Dzisiaj otrzymałem odpowiedź , że w księgach z Kowla nie ma aktu zgonu mojego pradziadka Witolda (Witalisa) Sadzewicz :(
Tam zostało wykonane jego zdjęcie z kolegą w policyjnym mundurze.
Na pewno nie było to ze względu na miejsce zamieszkania, bo tak samo
mógł zrobić zdjęcie w Łucku, bo tam mieszkał..
Pradziadek ponoć zostawił swoją żonę [moją prababcię Salwinę z Dąbrowskich]
z dwójką małych dzieci - Janiną (1923) i Ireną (1929), a było to na początku lat 30  XX wieku ,
a niedługo potem został zabity na granicy polsko-czeskiej.  Zastanawia mnie tylko fakt, co on tam robił.
Nie wiadomo dlaczego on ich zostawił, ale ogólnie mało się mówiło o nim podczas spotkań rodzinnych.
Niestety siostra mojej babci - Janina zmarła w 1988 , a sama babcia niecałe 19 lat później w 2007 roku.
Akurat po jej śmierci się zainteresowałem genealogią, więc niemożliwe było to , abym mógł się jeszcze
coś babci zapytać.
Z prababcią również jest podobny problem .
Nie wiadomo, kiedy się urodziła, ani gdzie, ani jak nazywali się jej rodzice.
Co do śmierci ?  Nie wiem praktycznie nic !
Pewnego razu doszedłem jednak do pewnej hipotezy.
Ogólnie prababcię widziałem na dwóch zdjęciach [jedno mam w domu, a drugie ma ciocia].
Na tym zdjęciu, które ma ciocia oprócz pieczątki na odwrocie, nie ma nic,
ale na zdjęciu, którego ja jestem posiadaczem z tyłu jest wpisany rok : 1954.
 Niby nic, ale zawsze coś, to dało mi do myślenia, że prababcia żyła jeszcze w 1954 roku.
Totalnie zapomniałem o tej sprawie , aż do momentu, kiedy otrzymałem z USC kserokopię
aktu małżeństwa moich dziadków, które zostało zawarte 23 października 1954 roku !
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie wpis, że matka nie żyła !
Wtedy ograniczyło to datę zgonu prababci do roku 1954 .
Teraz tylko muszę odnaleźć miejsce zgonu, które jest równie tajemnicze jak dokładna data zgonu.
Jest kilka "propozycji", gdzie mogła umrzeć:
1. Łuck lub okolice - najprawdopodobniej urodziła się w tamtych okolicach, tam również rodziła dzieci.
Na szczęście mało prawdopodobne , że tam właśnie zmarła, bo wątpię, aby samotna wdowa poradziła sobie sama w tak wielkim mieście, więc wydała jak najszybciej córkę za mąż [padło na moją babcię].
Według opowiadań, był to 10 lipiec 1946 roku, bo dokładnie rok później rodzi się ich pierwsza córka - Helena. Babcia kiedyś opowiadała, że był to prezent na pierwszą rocznicę ślubu. Babcia w dniu ślubu miała
16 lat, więc wiadomo, że sama wyboru nie dokonała, a w ciąży też nie była. Tak więc, gdy babcia wyjeżdżała z mężem w stronę terenów odzyskanych, to matka zabrała się z nimi . Najpierw mieszkali oni na samym południu Polski - we wsi Młynów blisko Otmuchowa . W tym samym roku mieszkali już na północy koło miasta Świdwin , gdzie mieszkali do 1953/54, a od 1953/54 mieszkali już tu, gdzie zmarli , czyli w Międzyrzeczu .

2. Redło lub Świdwin - tam rodzi się w 1951 roku trzecie dziecko dziadków - Krystyna ,
czyli blisko roku 1954. W 1953 mieszkali oni w Białogardzie, więc prababcia jeszcze żyła.
W 1954 rodzi im się już piąte dziecko - Maria , ale to już jest Międzyrzecz.
Mogę dodać, że właśnie w Redle mieszkała siostra babci - Janina, więc to może właśnie ona mieszkała z matką. Na dzień dzisiejszy ponoć nie ma tego grobu w Redle, ale czy to prawda, nie wiem sam.
W grudniu tego roku będę w Redle , więc sprawdzę dokładnie ten cmentarz ..

3. Ustka [?] / Koszalin [?] - tam mogła umrzeć w szpitalu. Taka też była wersja jednej osoby z rodziny, tylko nie pamiętam której.  Ktoś opowiadał, że ponoć zmarła nad morzem w szpitalu na raka.
 
Ile w tym prawdy, sam nie wiem, być może już nie długo będę mógł napisać na moim Blogu o sukcesie znalezionego aktu zgonu prababci i w końcu będę mógł ruszyć dalej z rodziną o najbardziej szlacheckim nazwisku - Dąbrowski.

Marcin

poniedziałek, 26 września 2011

Akt zgonu pradziadka odnaleziony !

Witajcie!
Muszę się wam pochwalić, że w końcu w USC, droga Pani urzędniczka
odnalazła akt zgonu mojego pradziadka Franciszka Marynicz.
Zmarł on 23 maja 1964, czyli długo nie pożył, bo tylko 67 lat.

Co ciekawe zmarł on rok po urodzeniu się jego ostatniego wnuka - Adama Marynicz (mój tata :) )
Historia się powtarza 24 lata później, kiedy umiera mój dziadek - również Adam Marynicz
zmarł on 10 listopada 1988, a rok wcześniej urodził się jego wnuk Paweł Piątek.

Pozdrawiam

O sobie - słów kilka

Witajcie :)
Zacząłem prowadzić bloga ze względu na kilka rzeczy, ale najważniejszą jest to, abym
mógł za jakiś czas powrócić do niego i sprawdzić w jakim czasie, ile zdobyłem.
Tak poza tym to nazywam się Marcin Marynicz, mam 16 lat i interesuję się
genealogią mojej rodziny. Tych po mieczu i po kądzieli.
Tworzeniem drzewa zainteresowałem się już w czwartej klasie Szkoły Podstawowej,
ale takie prawdziwe zacząłem robić już w kwietniu 2007 roku, więc miałem 11 i pół roku.
Stało się tak, ponieważ zmarła wtedy moja babcia i nagle zainteresowało mnie wszystko,
co związane z rodziną. Początkowe drzewo sięgało tylko pradziadków, ale niestety nic więcej
uzyskać nie mogłem. W tym samym roku byłem w odwiedzinach u drugiej babci i poznałem
dane jej dwóch dziadków - Pawła i Antoninę. Oczywiście ucieszyłem się, ale nie wiedziałem,
co robić dalej. Później zaczęło się pisanie do Urzędów Stanu Cywilnego, gdzie poznałem
dane moich dwóch prapradziadków i czterech praprapradziadków.
Zachwyt był niesamowity, kto by się nie cieszył z aktu urodzenia pradziadka, w którym
wpisani byli jego rodzice, a nawet dziadkowie. Później otrzymywałem kolejne odpowiedzi
z USC, ale praktycznie żadnych nowych informacji mi to nie dało .
Kilka miesięcy później zaczęła się współpraca z Archiwami Państwowymi.
Oczywiście nie była to tylko moja praca, ale również innych osób, które pomagały mi
w odszukiwaniu w księgach moich przodków.  Uzyskałem wtedy już wielu kolejnych przodków.
Po jakimś czasie zamieściłem na forum genealogicznym - forgen prośbę do osób z Łodzi, aby
sprawdzić akt małżeństwa moich praprapradziadków .
Długo czekać nie trzeba było na odpowiedź, a okazała się to być moja [wtedy jeszcze nieznana]
Ciocia - Ania :D
Okazało się, że jest ona potomkinią siostry poszukiwanego praprapradziadka.
W taki sposób uzyskałem wiele przodków, ale i przede wszystkim Ciocię, która również
interesuje się genealogią !  Nic więcej, tylko się cieszyć !
W taki oto sposób dotarłem do [jak na razie :D] 110 przodków .
Najdalszy przodek to praprapraprapraprapradziadkowie [7xpradziadkowie] -
Mateusz Baranowski i jego żona Elżbieta Kulcząka.  Urodzeni około 1725 roku.
Nie tracę nadziei na dalszych przodków, chociażby ze względu na niedawno odnalezione
przeze mnie księgi z parafii Września , które zaczynają się od roku 1700 !
Ewentualnie przodkowie mojej prababci , której nazwisko to Dąbrowska, ale niestety
nie znam jeszcze jak na razie nawet imion jej rodziców.

Myślę , że to będzie chyba wszystko o moich poszukiwaniach .
Mam nadzieję, że niedługo coś nowego się dowiem i będę mógł się z wami podzielić :)

Pozdrawiam