poniedziałek, 31 grudnia 2012

Podsumowanie działalności genealogicznej. Anno Domini 2012

 Tak jak wspominałem rok temu (jak ten czas niemiłosiernie szybko upływa), podsumuję dobiegający końca rok 2012.

Zestawienie będzie podobne do zeszłorocznego, oczywiście tylko formą, bo danych przybyło i przybywa..
Chciałbym jednak zacząć od czegoś innego, a mianowicie od tego, ile trwał mój genealogiczne rok. 
Był on krótszy zaledwie o jeden dzień, ale z racji tego, że 2012r. był przestępny, to i tak było to 365 dni, a wszystko za sprawą  maila z USC z dnia 2 stycznia b.r. dotyczący odnalezienia aktu zgonu mojej prababci Salwiny.  Oficjalny koniec nastąpił dzisiaj, gdy dostałem ostatni w tym roku list - także z USC, ale w sprawie aktu pierwszego małżeństwa mojej innej prababci - Anny.   Akt jest o tyle ciekawy, że potwierdził moje wątpliwości, co do pokrewieństwa zawierających małżeństwo - dokładnie nie wiem, czy było to kuzynostwo, czy może jedno dla drugiego było ciotką lub wujkiem.

Do najważniejszych osiągnięć tego roku mogę zaliczyć:
  • odnalezienie i ruszenie linii mojej 3xprababci Magdaleny Szuper (Odnaleziona prapraprababcia), z którą "bojowałem" od kilku lat.   
  • ruszenie także linii Maryniczów - czterech nowych przodków, ale tylko jeden mający od urodzenia nazwisko Marynicz.  Najbardziej jednak cieszy fakt, że odnalazłem metrykę chrztu Andrzeja Marynicza (1849r.) jego ojca Jana (1818r.) i jego dziadka Wojciecha (1792r.). Tym samym dowiedziałem się, skąd tak naprawdę byli przodkowie, bo nie było tak, jak zakładałem (Narol).
  • rozpracowanie przodków mojego dziadka Józefa Młodawskiego, o których na początku roku miałem znikome dane (najwyżej do 3xpradziadków).  Dzisiaj mogę się pochwalić, że udało mi się cofnąć miejscami do początku XVIII wieku (gdzie księgi sięgają 1797 - chrzty i zgony).
  • próba poszukiwań wśród przodków mojej babci po mieczu nie była zbyt owocna, ale na pewno wiem więcej niż rok temu  -  wiem, kiedy mniej więcej zmarł mój prapradziadek Marcel Dąbrowski. Niestety ze względu na brak ksiąg, raczej nie uda mi się zdobyć metryki zgonu, co za tym idzie - poznanie danych rodziców lub miejsca urodzenia.  Z Sadzewiczami było podobnie, żadnego nowego przodka, ale "coś" tam ruszyło :)
  • od strony babci po kądzieli, to raczej "dopieszczanie" przodków i odnajdywanie mało potrzebnych metryk, chociaż kilku nowych przodków też odnalazłem


Na początku roku moje skromne drzewo  tylko 119 przodków.
Na dzień dzisiejszy liczba ta wynosi 218 przodków, czyli 99 nowych przodków, więc ten rok był bardziej owocny w przodków.

Najstarszym znanym z daty dziennej urodzeniem były narodziny mojej 5xprababci (29.12.1795r.) ,
dzisiaj jest to 6xprababcia  urodzona 28.12.1758r.

Najstarszym znanym z daty dziennej małżeństwem było małżeństwo moich 5xpradziadków (22.06.1800r.), a
dzisiaj jest to akt małżeństwa moich innych 5xpradziadków z 12.01.1777r.

Najstarszym znanym z daty dziennej zgonem była śmierć mojej 5xprababci (07.05.1815r.), a
dzisiaj jest to zgon mojej 6xpradziadka zmarłego 20.03.1773r.


Imiona moich przodków - pokoleniowo:
- rodzice -  Adam, Elżbieta,
- dziadkowie -  Adam, Irena, Józef, Irena,
- pradziadkowie - Franciszek, Rozalia, Witold, Salwina, Jan, Marianna, Marcin, Anna,
- 2xpradziadkowie - Andrzej, Maria, Tomasz, Zofia, Jan, Stefania, Marcel, Apolonia, Kazimierz, Ludwika, Franciszek, Marianna, Józef, Józefa, Paweł, Antonina,
- 3xpradziadkowie - Jan, Magdalena, Wojciech, Katarzyna, Andrzej, Katarzyna, Józef, Rozalia, Wincenty, Stanisława, Wincenty, Teresa, Wojciech, Marianna, Antoni, Marianna, Mikołaj, Franciszka, Wojciech, Marcjanna, Piotr, Marianna, Jan, Salomea, Kazimierz, Franciszka, Tomasz, Marianna,
- 4xpradziadkowie - Wojciech, Katarzyna, Jakub, Agnieszka, Maciej, Jadwiga, Jan, Maria, Jan, Wiktoria, Jakub, Anna, Piotr, Katarzyna, Michał, Katarzyna, Kazimierz, Teofila, Ignacy, Helena, Wojciech, Salomea, Jacek, Rozalia, Jan, Franciszka, Dominik, Marianna, Marcin, Agata, Benedykt, Małgorzata, Franciszek, Agnieszka, Filip, Klara, Jan, Katarzyna, Klemens, Tekla, Paweł , Elżbieta, Antoni, Elżbieta, Marcin, Marianna, Ignacy, Marianna,
- 5xpradziadkowie - Szymon, Marianna, Michał, Zofia, Marcin, Katarzyna, Jan, Regina, Tomasz, Maria, Maciej, Marianna, Błażej, Agnieszka, Jakub, Marianna, Jakub, Ewa, Marcin, Anna, Wojciech, Regina, Mikołaj, Katarzyna, Wawrzyniec, Barbara, Jakub, Katarzyna, Wojciech, Katarzyna, Adam, Agnieszka, Kazimierz, Małgorzata, Majcher, Dorota, Filip, Elżbieta, Wawrzyniec, Cecylia, Marcin, Marianna, Józef, Apolonia, Mateusz, Zuzanna, Bartłomiej, Agnieszka, Paweł, Regina, Stanisław, Marianna, Michał, Zofia, Józef, Helena, Jan, Katarzyna, Michał, Magdalena, Mikołaj, Marianna, Józef, Jadwiga, Kazimierz, Wiktoria,
- 6xpradziadkowie - Tomasz, Marianna, Maciej, Jadwiga, Błażej, Marianna, Błażej, Agnieszka, Wojciech, Jadwiga, Michał, Marianna, Michał, Barbara, Jakub, Dorota, Piotr, Regina, Jan, Agata, Aleksy, Katarzyna, Katarzyna, Wojciech, Dorota, Andrzej, Marianna, Józef, Agata, Roch, Ewa, Antoni, Wojciech, Marianna, Kazimierz, Jadwiga, Kazimierz, Marianna, Wawrzyniec, Elżbieta,
- 7xpradziadkowie - Michał, Katarzyna, Michał, Agnieszka, Jan, Jadwiga.

Najdłużej żyjącym praprzodkiem była Marianna Błońska (28.12.1758 - 18.01.1850) i takim sposobem moja praprababcia poznała swoją prababcię :)  Najkrócej żyjącym praprzodkiem była niewątpliwie moja prababcia - Rozalia Marynicz (z d. Gmiterek)  [13.12.1900 - 12.11.1926], zmarła w wyniku powikłań poporodowych  (ostatnie dziecko urodziła niecały miesiąc przed śmiercią).

Na koniec zostały podziękowania :)




Niestety nie potrafię wymienić wszystkich, a jeśli bym chciał, to ich odnalezienie trwało by baaardzo długo. Nie mniej jednak pragnę podziękować wszystkim, dzięki którym nie byłoby wielu moich przodków, informacji, bo na początku roku nie radziłem sobie z rosyjskim - dzisiaj jest już inaczej, potrafię odczytać daty i imiona i ewentualny stan cywilny (w przypadku małżeństw) - niby tak niewiele, ale wystarczy, by prowadzić poszukiwania na własną rękę w metrykach pisanych jakże piękną (często okropną) cyrylicą.


Podziękowania kieruję do WSZYSTKICH, którzy przyczynili się do rozwoju mojego drzewka.  Mam tu na myśli wszystkich pomagających, tłumaczących, pracowników Archiwów i Urzędów (nie tylko Stanu Cywilnego).


Może w kolejnym roku odnajdę jeszcze więcej przodków niż w tym?   Może to być bardzo trudne, ale trzeba postawić sobie wyzwanie i dążyć do celu !




Tym samym chciałbym się pochwalić, że wraz z jutrzejszym dniem, rozpocznę mini projekt.  Mianowice - pierwszego dnia każdego miesiąca na blogu ukazywać się będzie post pt. "Rocznice".  Będą one dotyczyły wydarzeń związanych z przodkami.  Takie coś będzie ukazywać się tylko w przyszłym - 2013r., bo bez sensu byłoby robić to samo rok w rok  -  przecież nie mam zamiaru Was zanudzać ;)

sobota, 29 grudnia 2012

Antoni, Jan i Kazimierz Marynicz - co ich łączy?

Łączy ich to, że byli braćmi, a także fakt, że o żadnym z nich nie wiem nic  -  tylko daty narodzin.   Metryk zgonów nie odnalazłem, co oznacza, że musieli gdzieś wybyć.  Tylko gdzie i kiedy?

Wszyscy trzej urodzeni w Narolu Wsi z  Andrzeja Marynicza i Marii Marek:
- Antoni, ur. 10 VI 1887r.,
- Jan, ur. 3 II 1890r.,
- Kazimierz, ur. 2 III 1893r.
Doskonale widać, że byli to trzej kolejno urodzeni bracia

Nie mając żadnej możliwości poszukiwań, wpisałem w wyszukiwarce Ancestry moje nazwisko (być może była to także moja ciekawość, ale i też efekt nudy).  Oczywiście były też rekordy z Polski. Nie pasujące jak NA RAZIE, bo nie chcąc się chwalić - jednego już udało mi się połączyć z moimi (patrz poprzedni post).

Byli także pasujący mi Jan i Kazimierz Maryniczowie, którzy przybyli z Polski, a wypłynęli z Hamburga.



Środkowy wpis dotyczy Kazimierza Marynicza pochodzącego z Podlesiny. Rok 1912.
Co prawda moi przodkowie (o tym nazwisku, które noszę ja) nie mieli z Podlesiną nic wspólnego, ale jak dotąd nie spotkałem się z innym zapisem - najwidoczniej musiało to być miejsce, skąd wiele osób wspólnie przemierzało aż do Hamburga, skąd trafiali do Stanów Zjednoczonych.

Młody Kazimierz nie chce być rolnikiem tak jak jego przodkowie kilka pokoleń wstecz. Postanowił więc wyruszyć za chlebem do USA.   Jednak tam najprawdopodobniej za wiele mu się nie udaje, bo po 7 latach od dotarcia na miejsce znany jest jako laborer, czyli nic innego jak pracownik / robotnik .
Jeśli dobrze odczytuję, to pracował on w  "The Maryland Motor Car Company":
Wycinek z "U.S. City Directories, 1821-1989" pochodzący z 1917r.

Kazimierz mieszkał w Cleveland w stanie Ohio pod adresem 3811 E 55th.  Można rzecz, że sporo już o nim wiem, ale Ancestry ma jeszcze jeden skan dla mnie, który dotyczy domniemanego brata pradziadka.
Mianowice jest to coś w rodzaju karty zgonu, w której to podane są ogólnikowe informacje:


Z tej karty, możemy odczytać, że zgłaszająca zgon Katarzyna Ślęzak  (może jego partnerka?)  wiedziała, że zmarły był Polakiem, ale nie znała danych rodziców ani miejsca urodzenia (daty także).  Podała, że Kazimierz był stanu wolnego (single).   Jednakże na kolana powala przyczyna zgonu :

"Gun shot wound in
abdomen, loop of intestine
 protruding".

 Co nie oznacza nic innego jak "Rana postrzałowa w brzuchu, wystająca pętla jelitowa" .
Nasuwa się jedno pytanie  -  czy Kazimierz popełnił samobójstwo?   Może został zabity, bo prowadził jakieś interesy i coś wymknęło się spod kontroli?   Na te pytania raczej już nie znajdę odpowiedzi - chyba, że istnieją jakieś zapiski, być może policja prowadziła śledztwo w tej sprawie?   
Na tym kończy się historia Kazimierza, zmarł bezpotomnie, co także przyczyniło się do zmniejszenia liczby osób noszących nazwisko Marynicz.


Pozostał jeszcze Jan, o którym najprawdopodobniej też coś wiem.  


Pierwszy przybył z miejscowości Berehy Górne, dzisiaj nieistniejąca miejscowość Brzegi Górne - lokalizowana w woj. podkarpackim, na południe od Narola.  Rok 1906.   Jan wpisany jest jako 18-latek.
Brak jakichkolwiek dodatkowych informacji, które mogłyby potwierdzić bądź zaprzeczyć moim teoriom  (wiek różni się o 2 lata) .

Skan powyżej dotyczy najprawdopodobniej tej samej osoby, bo wiek się zgadza, więc wydaje mi się, że to chyba nie mój Jan, ale jak to mawiają - "Nigdy nie mów nigdy"  ;)


O Antonim nic - nikt nic nie wie, nikt nic nie widział.    Chyba muszę obrać inny kierunek !


Na koniec jeszcze mały dodatek  - uzupełnienie postu o Maryniczach z Ukrainy i Białorusi.
Wpisałem dzisiaj na stronie straty.pl  moje nazwisko i znalazłem tam Stefana.. podali datę śmierci, a także imię ojca - Adam..  Mój dziadek miał tak na imię, ale Stefan mógłby być jego ojcem, więc muszę szukać dalej !

piątek, 28 grudnia 2012

Marcin Marynicz znaleziony!

Tak niewiele do szczęście potrzeba.   Dzisiaj post, jutro radość  - tak było w moim przypadku.  Znowu muszę zaznaczyć, że to dzięki pomocy Marty Czerwieniec, która to zupełnie bezinteresownie zapisała na dysku akt małżeństwa Marynicza, a później mi go przesłała. 
Co prawda nie jest to mój przodek,  a nawet nie znam dokładnego pokrewieństwa, to jest to radość niebywała.   Mam pewne przypuszczenia i tak jest na 90%, ale liczę na to, że uda mi się to potwierdzić metrykalnie.

Otóż mój 5xpradziadek Szymon Marynicz miał co najmniej dwie żony - Reginę i Mariannę.
Gdy w 1789r. zmarła Regina Marynicz (miała 42 lata), Szymon nie czekał zbyt długo, bo jeszcze w tym samym roku miał już kolejną żonę, a w marcu 1790r. pierwsze dziecko z drugą małżonką.

Znana mi jest tylko dwójka dzieci Szymona i Reginy, bo wcześniej nie ma ksiąg, a bez nich to tylko domysły  lub szczęśliwe zapisy w późniejszych księgach.   Skoro  Regina urodziła się ok. 1747r., to Szymon zapewne był od niej starszy lub niewiele młodszy, czyli w momencie ślubu z Marianną był po 40  (niestety nie mam tej metryki, ale mam potwierdzenie z parafii, że takowy jest).   Pierwsze dzieci tej pary mogły rodzić się jeszcze nawet przed 1770.

Z aktu małżeństwa zawartego w 1851r. we Lwowie, mogę odczytać, że 33-letni Marcin Marynicz był synem Wawrzyńca i Franciszki Ślepównej.   Pamiętałem, że w Lipiu był jeden Wawrzyniec Marynicz, ale ten miał żonę Rozalię Stupak.  Pierwsze ich dziecko urodziło się w Lipiu w 1798r., ostatnie mi znane w 1805r. tamże.
Brak kolejnych roczników pogłębia moją niewiedzę nt. ewentualnego drugiego ożenku Wawrzyńca i chrztu Marcina.

Mam nadzieję, że w momencie otrzymania skanów/kserokopii/fotokopii  ksiąg metrykalnych ze wsi Lipie za lata 1806-1820  rozwikłają się te problemy, a także dowiem się, co było z 4xprababcią Wiktorią Marynicz (może jej dziadkiem po mieczu był mój Szymon i dopadnie mnie ubytek przodków, przed którym do tej pory dzielnie się ukrywałem?)


A na deser skan aktu małżeństwa, o którym mowa :)



Poszukiwanie 4xprababci Salomei Grochowskiej

Tak jak obiecywałem - tak i robię.  Do końca roku ukażą się jeszcze 4 posty (nie licząc tego oczywiście).

Każdy w swoich poszukiwaniach trafia na ślepe zaułki lub mur nie do przejścia.  Ku przestrodze - lepiej poczekać kilka lat na jakąś małą informację, niż pochopnie dodawać domniemanych przodków.

Ja od jakiegoś czasu dzielę sobie przodków na cztery linie, czyli jak łatwo się domyślić - każda odnosi się do jednego dziadka/babci.
Tak więc w każdej linii mam przynajmniej jednego problemowego przodka (nie liczę tutaj tych, których po prostu nie mogę poszukiwać ze względu na brak ksiąg).

Tematem dzisiejszego  posta jest "zaginiona" praprapraprababcia Salomea Grochowska, żona Wojciecha Młodawskiego.   O jej nazwisku wiem m.in. z metryki chrztu jej syna Wojciecha i córki Antoniny:


Obydwoje urodzili się we wsi Luta (był to rok 1798 i 1800), co ciekawe - później przenieśli się do Szałasu Nowego, a dzisiaj w Lucie mieszka ostatni żyjący brat mojego dziadka - 93-letni  Antoni  :)

Salomei jednak nie było dane żyć długo, bo zmarła 13 dni po urodzeniu córki:

Nazwisko ewidentnie obce w tej parafii - nie pojawiło się ani raz.  Jednak korciło mnie bardzo, by sprawdzić okoliczne parafie, z których nota bene pochodzili także moi przodkowie .

Dziwną sprawą jest to, że Wojciech i Salomea Młodawscy zamieszkali w Lucie, mimo tego, że ani Młodawscy ani Grochowscy nie wywodzili się z tamtej wsi  -  czyżby miało to być miejsce "pośrednie" tej pary?  Otóż Wojciech Młodawski zmarł 26 lat po swojej żonie, a w akcie był podany jego ponoć dokładny wiek - lata, miesiące i dni.  Niestety nie mogę tego zweryfikować, więc w drzewie wpisałem tylko przypuszczalny rok urodzenia.  Jednakże nie to najważniejsze.  Według metryki, miał on się urodzić we wsi Kuczębów (dzisiaj Kucębów)

Skąd pomysł na to, że Luta miałaby być pośrednią miejscowością?  Ano stąd, że  wśród znalezionych przeze mnie metryk - była jedna na nazwisko Grochowski, a miejsce miała we wsi Krasne, czyli nie tak daleko, bo nazwa nawet znana mi z rodzinnych opowieści  (oczywiście opowieści o czymś innym, niż historia 4xprababci Salomei sprzed ponad dwóch wieków.




 A gdzie tak w ogóle znajdują się te miejscowości ?



 Są to odległości kilku kilometrów, więc na dawne czasy, raczej możliwa odległość między zakochanymi (dwie sąsiednie parafie).   
Akt chrztu Jana Romana Grochowskiego jest z 1854r., więc mógłby być prawnukiem nie żyjącej od 54 lat Salomei, więc ten akt także trzeba traktować z przymrużeniem oka.
Jednakże jest jeszcze jeden akt, który wprawia w osłupienie, bo pochodzi z okresu, kiedy Salomea powinna wychodzić za mąż za Wojciecha ...


Podkomorów to nieistniejąca już miejscowość będąca dzisiaj częścią wsi Komorów, która leży nieopodal Krasnej  (wszystkie miejscowości znajdują się na mapie powyżej) . 
Pierwszego lutego 1795r. w mniowskiej parafii ślub biorą Piotr Siewierski i Marianna Grochowszcząnka (Grochowska).   Świadkami zawarcia małżeństwa byli Józef Wasiński i Tomasz Grabowski, oboje z Podkomorowa.

Sprawdziłem chrzty z parafii Chełmce za lata 1770-1780  (a nawet trochę więcej) w poszukiwaniu zaginionej Salomei, ale bezskutecznie.

Na tym na razie kończą się poszukiwania praprapraprababci Salomei, ale ja nie powiedziałem ostatniego słowa, więc na pewno nie zaprzestanę szukać ! 

środa, 26 grudnia 2012

Rodzina Maryniczów na Białorusi i Ukrainie?!

Tak jak wspomniałem - "na dniach" miał pojawić się post dot. znaleziska Marty Czerwieniec, która prowadzi wspaniały portal http://www.genealogiczne.pl/, na którym możemy odszukać po nazwisku naszych krewnych pochowanych m.in. na Warszawskich Powązkach, we Lwowie, w Wilnie, czy na szeroko rozumianych Kresach.   Portal bardzo przydatny, lecz ze względu na stan społeczny moich przodków i daty ich śmierci, ja nie mogę nic znaleźć dla siebie, ale zapewne jest dużo osób, którym to się uda :)

Na samej stronie jak i na portalu społecznościowym Facebook możemy znaleźć zagadki konkursowe - jeśli podamy prawidłowe rozwiązanie (a mamy trzy próby), to w zamian dostajemy darmowe zdjęcie - takie jakie sobie zażyczmy (oczywiście dostępne w bazie na stronce).  Ja jak na razie udzieliłem 5 prawidłowych odpowiedzi na 5 zagadek, więc nie jest źle  :)

Wiele razy przeglądałem stronkę, co by sprawdzić, czy nie ma tam moich, ale bezskutecznie.  Jednak później zrezygnowałem, bo nikogo nie mogłem znaleźć (i to był wielki błąd!).  Jednak pewnego razu dostałem wiadomość od Marty, że w bazie znajduje się niejaki Stefan Marynicz (według danych na tablicy urodził się w miejscowości Romel w roku 1900.  Miejscowości takiej nie znalazłem, ale dzięki uprzejmości Pana  Aleksandra Kopińskiego i Pani Łucji Wierzyckiej dowiedziałem się, że miejscowość w rzeczywistości nazywała się Homel  (Гомель), a także, że mieszkają tam jeszcze osoby o moim nazwisku.
Nikt nigdy nie wspominał, ale jak widać - sprawy sięgają XIX wieku (w 1900r. urodził się Stefan).
W Narolu, gdzie mieszkała rodzina Maryniczów nie ma chrztu na to imię.  Chyba, że któreś z rodzeństwa praprzodków wyemigrowało właśnie na Białoruś. 
O jednym Maryniczu wiem już dosyć długo, ale ze względu na bezradność w sprawie nie mogę nic z tym zrobić.  W 2001r. jednym z kandydatów na prezydenta Białorusi był .. Michaił Marynicz !
Urodzony 13 stycznia 1940r. polityk, w latach 1990–1995 deputowany do Rady Najwyższej Białorusi XII kadencji, były minister kontaktów gospodarczych z zagranicą, a także były ambasador Białorusi na Łotwie, w Estonii i Finlandii.


 Drugą częścią postu, a zarazem tematu jest rodzina Maryniczów z Lwowa!
O przodkach z Ukrainy (terenów dawnej Polski) wiem od dawien dawna, ale tą wiedzę miałem o rodzinie babci po mieczu.  Natomiast nie tak dawno temu, bo 11 dni temu otrzymałem skan (od Pani Marii Łopaciuk) aktu urodzenia Ludwiki, córki Marcina Marynicza (sic!) i Anny Marii Pawłowskiej, córki Dominika i Konstancji. Ochrzczona została 25 sierpnia 1852r. (dwa dni po urodzeniu).  
Półtora roku później rodzi się (również we Lwowie)  Wincenty Marynicz, syn w/w rodziców (nazwisko zostało zapisane jako Marenicz).  Skanu nie mam, ale dane są wiarygodne, bo od Pani Bożeny Balawender. 

Dodam, że przeglądając księgi metrykalne parafii Narol, wiele razy natknąłem się na zapis, w którym pojawiała się łacińska nazwa Lwowa - Leopolis.   Jako że Narol jest przygraniczną miejscowością, to ludność mogła po prostu emigrować w celu zarobkowym.

Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że moim 5xpradziadkiem był .. Marcin Marynicz (!).   Jednak ten żył o pokolenie, a nawet o dwa wyżej.   Pożyjemy - zobaczymy ;)    
Liczę nadal, że owy Marcin ślubował we Lwowie i coś się rozjaśni.


Tym samym chciałbym poinformować, że założyłem na Facebooku  funpage'a  mojego bloga  -  http://www.facebook.com/Przodkowieztamtychlat
Od dzisiaj do 31 grudnia włącznie pojawiać się codziennie będzie nowy post na blogu.

Dodam także jedną nowość na blogu, ale o tym dopiero w Sylwestra, bo wprowadzona zostanie wraz z Nowym Rokiem! :)

sobota, 22 grudnia 2012

Wesołych Świąt!



Staropolskim obyczajem
gdy w Wigilię gwiazdka wstaje
Nowy Rok zaś cyfrę zmienia,
wszyscy wszystkim ślą życzenia.
Przy tej pięknej sposobności
i ja życzę Ci radości
aby wszystko się zdarzyło
z roku na rok lepiej było!







wtorek, 20 listopada 2012

Na tropie Miczugów

Dzisiaj o moich ostatnich odkryciach, a na dniach o znalezisku Marty Czerwieniec :)

O nazwisku mojej prapraprababci dowiedziałem się trochę czasu temu, bo w maju ubiegłego roku.
W akcie ślubu moich prapradziadków Pawła Kubiaka i Antoniny z Kuźnickich z 1894r. jest napisane:
między Pawłem Kubiakiem, kawalerem, lat 28 mającym, synem nieżyjącego Kazimierza Kubiaka i  żyjącej Franciszki z Miczugów
Idąc tym tropem, w sierpniu 2011r. przeglądając mikrofilmy z parafii Szadek odnalazłem akt chrztu Pawła, urodzonego w maju 1866r. we wsi Prusinowice jako syn 29-letniego Kazimierza Kubiaka i  22-letniej Franciszki z Miczugów.

Odrzucić więc mogę możliwość z przekręceniem nazwiska, bo pojawia się już w dwóch metrykach.
Skoro Franciszka urodziła dość młodo Pawła, zaczynam szukać poprzednich dzieci, a także ich aktu ślubu.

Na początku czerwca 1863r. rodzi się Antoni Kubiak, syn Kazimierza Kubiaka i   19-letniej Franciszki Miczugi.   Akt ślubu musi być bardzo blisko! Sprawdzam więc rok 1863 (tak dla pewności), 1862 - nic, 1861- nic, 1860 - jest!!  Ślub Kubiaka Kazimierza i Miczugi Franciszki.  Ma on miejsce w kościele parafialnym w Szadku  w ostatnim tygodniu lipca 1860r., więc Pan Młody ma 23 lata, a Panna Młoda ma tylko 16 lat (za dwa miesiące skończy 17 lat).   Rodzicami mojej Franciszki okazują się Antoni Miczuga i Elżbieta Juszczak.
Oboje (Kazimierz i Franciszka) urodzeni w Prusinowicach, więc problemu nie będzie.
W 1837r. rodzi się Kazimierz, zaś sześć lat później Franciszka.  Dane rodziców się potwierdzają, ojcem jest 22-letni Antoni, zaś matką 21-letnia Elżbieta.  Z nadzieją na starsze rodzeństwo Franciszki bądź akt małżeństwa, cofam się w celu ich odnalezienia.

Rok 1841. Jeden z ostatnich chrztu w tym roku.   Dziecko otrzymuje imię Agnieszka, a rodzicami są 20-letni Antoni i 19-letnia Elżbieta, więc jestem bardzo blisko.  Szukam w 1840, 1839, 1838, 1837, ale bez skutku!
Coś tu mi nie pasuje, ale niestety nie mogę odnaleźć małżeństwa tejże pary.  Muszę więc odstawić te poszukiwania na "kiedyś".
Zapominam o sprawie do czasu, kiedy w genetece znajduję dane dotyczące małżeństwa w pobliskiej parafii Zadzim, w której nota bene również mam przodków.  Związek małżeński zawarty w 1839r.
Piszę więc do Cioci Ani Stręgiel, która również ma przodków w Zadzimiu, co by podpytać o te nazwiska, a nuż je kojarzy :)     W odpowiedzi otrzymałem, że Ciocia w swych notatkach zapisała to małżeństwo.
On 18-latek, syn Michała i Magdaleny, urodzony we Wrześni w Wielkim Księstwie Poznańskim - wielka radość,  bo okazało się, że moi przodkowie żyli jeszcze bliżej mnie niż mi się wydawało.  Jeszcze większa uciecha, bo kolejna parafia do poszukiwania, bo kimże jest genealog, który przodków ma w tylko jednej parafii?

W końcu zdobywam akt małżeństwa (dzięki Bartkowi Czyżewskiemu), a tam potwierdzają się wszystkie informacje.  I tu znowu podziękowania dla Cioci Ani Stręgiel za zdjęcie z akt zbiorczych (alegat) do małżeństwa moich 4xpradziadków.  Miałem tam podane czarno na białym, że prapraprapradziadek Antoni urodził się we wsi Bierzglinek w czerwcu 1821r., co potwierdzają świadkowie.  W grudniu ubiegłego roku przeglądałem mikrofilmy z parafii Września za lata 1700-1831, na których znalazłem akt chrztu mojego 4xpradziadka Antoniego Miczugi, syna Michała i Magdaleny zd. Owczarzak.

Niestety są to księgi prowadzone w języku łacińskim, więc metryki ubogie w dane.  Szybko udało mi się odnaleźć akt małżeństwa Michała Miczugi i Magdaleny Owczarzak.  Zawarli oni związek małżeński w listopadzie 1818r. w parafii Września.  Ona miała 20 lat, zaś on 23.  Wieś podana przy akcie to Gutowo Małe. Mając dostęp do mikrofilmu, zabrałem się za szukanie chrztu młodych.  W kwietniu 1797r. urodziła się Magalena, córka Wojciecha i Marianny. Niestety dalsze poszukiwania pozostały bez skutku, tak jak i szukanie aktu chrztu Michała Miczugi. Poszukiwania pozostawiam na lepsze czasy, więc znowu zapominam o sprawie.

Niedawno na forum Wielkopolskiego Towarzystwa Genealogicznego napisałem o moich poszukiwaniach na terenie właśnie tego województwa.  Odpowiedzi pojawiły się dość szybko.

Pierwsza - napisana przez Łukasza Bieleckiego.  Zawarł on w tej wiadomości informacje o małżeństwach Miczugów, które znaleźć można w Poznań Project. Zostały one zawarte w latach 1818-1833  (w 1818r. ślubowali moi 5xpradziadkowie).

Jest jeszcze jeden ślub z 1826  - Wojciech Miczuga (22) i Rozalia Chmieleszczanka (21).
Zauważyć można, że wszyscy Miczugowie rodzili się w "jednym ciągu", więc mogliby być braćmi, ale..
wg aktu zgonu mojego 6xpradziadka (Antoniego Miczugi)  jego jedynym synem był Michał, ale jako że Antoni wraz z synem Michałem wybył do wsi Prusinowice, to zgłaszający, którzy nie byli spokrewnieni ze zmarłym nie mogli wiedzieć o losach jego rodziny  (nie podali stanu cywilnego, ani danych rodziców, czy miejsca urodzenia).
Może Antoni przybył tu z synem Michałem, synową Magdaleną i wnukiem Antonim, a  jego żona została w okolicach Wrześni z resztą dzieci (albo tam zmarła).  Według podanego w Poznań Project wieku powinni się rodzić kolejno: Michał (1795),  Wawrzyniec (1801), Wojciech (1804), Antoni (1806).
Jakby nie robić, jakieś pokrewieństwo musi między nimi być.  Strzelam, że ich matecznikiem była parafia Gozdowo (strzelam, a zarazem łudzę się, bo księgi sięgają XVII w.).


Co prawda brakuje wielu lat od 1706 do 1741, ale mam nadzieję, że moi tam mieszkali od początku i wpasują się tak, aby tą lukę ominąć :)



W Kaczanowie księgi zaczęto prowadzić ponad wiek po księgach z Gozdowa. Jeśli zaś w którejś z tej parafii został ochrzczony mój 5xpradziadek Michał, to na pewno jego akt jest tam zapisany, nawet przyjmując kilka lat +/-


Mam jednak nadzieję, że uda mi się znaleźć pomoc w AA Gniezno, gdzie księgi się znajdują (niektórych lat nie mają nawet Mormoni).


Swoją drogą muszę się pochwalić, że dzisiaj przyszedł jeden z dwóch mikrofilmów dot. parafii Warta, który będę przeglądał za tydzień, we wtorek :)

piątek, 9 listopada 2012

Jadwiga Kazimierzówna - czyją była córką?

W genealogii często natrafiamy na takie przypadki, kiedy stajemy się bezradni w obliczu metryk i one mają nad nami przewagę.  Jednak okazuje się, że niewiele potrzeba, aby przejąć prowadzenie !

Ponad rok temu odnalazła mnie Ciocia Ania Stręgiel z Łodzi, z którą jestem spokrewniony przez przodków babci po kądzieli. Ja byłem wówczas po moich pierwszych krokach w Archiwum, gdzie właśnie poszukiwałem przodków prababci Anny Rożniata (zd. Kubiak).

Ciocia okazała się być ogromną skarbnicą wiedzy, ale także osobą bardzo przyjazną.
Poznałem wówczas kilka pokoleń moich przodków (wtedy moja genealogia sięgnęła początków XVIII wieku :)  ).

Wśród nowo dodanych przodków znaleźli się Józef i Jadwiga (zd. Baraniak) Kuźniccy.
Fakt ten znalazł potwierdzenie m.in. w metryce małżeństwa ich syna, a mojego prapraprapradziadka Marcina Kuźnickiego z 15-letnią Marianną.
Brak informacji o tym, czy oni żyją, czy też nie, ale w sumie wówczas było to najmniej ważne dla mnie - nie dość, że duży zakres lat, w których musiałbym ich szukać, na dodatek nie wiadomo, czy zmarli w parafii, w której rodziły się ich  dzieci.  Chociaż w rzeczywistości nawet akt zgonu może zawierać wiele przydatnych informacji, chociaż z reguły jest traktowany jako określnik wieku naszego praprzodka. W skrajnych przypadkach może być łączącym ogniwem (np. kiedy księgi sięgają zamierzchłych czasów, ale jest duża luka, która nie pozwala nam na dalsze poszukiwania).

Znałem rodzeństwa Marcina Kuźnickiego (syna Józefa i Jadwigi)  :
- Marianna, ur. 1811r. w Witowie, ojciec 30 lat, matka 25 lat.  Świadkowie:  Kazimierz i Błażej Baraniak określani jako dziadkowie dziecka;
- Łukasz, ur. 1817r. w Witowie. Świadkowie Piotr i Błażej Baraniak - znów dziadkowie dziecka.

Dziwną sprawą jest to, że w dwóch metrykach dzieci tego samego małżeństwa występuje ogółem trzech dziadków (ciekawe, co jest w aktach urodzeń reszty dzieci..) - Kazimierz, Błażej i Piotr.  Ojciec był Kuźnicki, więc odpada dziadek z jego strony, Jadwiga była z Baraniaków, więc któryś z nich powinien być jej ojcem.

Aż się prosi, aby napisać, że domniemanym dziadkiem dziecka był Błażej Baraniak. Czemu? Bo pojawia się dwa razy...

Jeżeli by przyjąć, że Błażej był moim 6xpradziadkiem, to jego żona, a moja 6xprababcia - Anna zd. Baranowska  zmarła kilka miesięcy po narodzinach jej wnuka (a mojego 4xpradziadka) - szok wielki, bo tak niewiele lat, a kilka pokoleń.  W akcie zgonu Anny Baraniak zd. Baranowskiej jest informacja, że zgłosili bracia zmarłej - Kazimierz i Piotr, a mężem nieboszczki okazał się Błażej, więc uśmiech na twarzy, bo mam żonę 6xpradziadka i na dodatek jej rodziców (Mateusza Baranowskiego i Elżbiety Kulczak). Wiek był nieczytelny, ale co tam!  Ważne, że odnalazłem przodków.  Radości co niemiara, ale przecież nie może być tak pięknie.

Szukamy małżeństwa Józefa Kuźnickiego z Jadwigą Baraniak - przy dobrych wiatrach mogli wziąć ślub już za czasów metryk pisanych po polsku.  Szanse  były niezbyt wielkie, bo według aktu urodzenia córki Marianny z roku 1811 - Jadwiga miała 25 lat, więc w 1808 musiała mieć 22, czyli wiek odpowiedni na małżeństwo, choć często już dawno po, a nawet mają dzieci :)
W aktach pisanych po polsku metryki ślubu Józefa z Jadwigą brak, więc muszę się pożegnać z dużą ilością metryk i z danymi rodziców, ale jednak pozostaje trochę szczęścia, bo przecież są metryki z okresu 1727-1807, więc mimo wszystko coś mogę znaleźć, ale nie tak bogate w informacje.
Przyjmując spore zaokrąglenie - Jadwiga brała ślub w latach 1800-1807.  A tu niespozianka!
Brak aktu na dane moich przodków.
Został znaleziony jeden akt z 1806, ale dotyczył on Józefa Kuźniarczyka i Jadwigi Kazmierzówny  -  pomyślałem sobie, że muszę zacząć szukać gdzie indziej, bo on ma inne nazwisko, a ona jest panną, a nazwisko kompletnie z kosmosu (dodam, że nadal Jadwiga była mi znana jako córka Błażeja i Anny!).

Sprawa ewidentnie odłożona na "za jakiś czas", kiedy będzie czas na sprowadzenie parafii, w których nikogo nie szukam, ale są okoliczne dla mojej, a taki moment szybko by nie  nastał  (za dużo mikrofilmów z moimi jeszcze jest do przejrzenia). 

W międzyczasie dostałem maila od Cioci Ani, którym pisała, że rodzicami naszej Jadwigi byli najprawdopodobniej Kazimierz Baraniak i Jadwiga zd. Limp.
Powodem tego był fakt, że w parafii Warta na przestrzeni pasujących lat (nawet z nadwyżką) urodziło się 1 (słownie: jedno) dziecko o imieniu Jadwiga, a była córką wyżej wspomnianych rodziców. Urodziła się we wsi Witów w 1786r. (w 1811r. miała 25 lat, więc zgadza się z wiekiem podanym w akcie chrztu jej córki).
Połowa sukcesu za mną, ale gdzie ta druga?

W Witowie rodzą się dzieci Jadwigi i tam także się urodziła, więc gdzie w takim razie wzięła ślub?!
Rozumiem odbieganie od zasady ślubu w parafii panny młodej, ale chyba bardziej, gdy zmieniała miejsce zamieszkania, a tu mieszka w tej samej wsi!

We wrześniu wysyłam prośbę o przesłanie aktu zgonu Anny Baraniak (zd. Baranowskiej) do AD Włocawek. Spodziewałem się wyjaśnienia zagadki i je otrzymałem!
Okazało się, że Anna zmarła w wyniku powikłań poporodowych w wieku ... 40 lat!
Skoro zmarła w 1815, to urodziła się ok. 1775, więc nie mogła urodzić córki mając ok. 11 lat!

Niedawno szukając jednej metryki odnalazłem zapis ślubu Józefa Kuźniarczyka z Jadwigą Kazmierzówną.
Akt ślubu z 1806r., więc Józef miał ok. 25 lat, a Jadwiga 20 lat.  Nazwa wsi obok aktu to ... WITÓW! 
W takim razie,  czemu Jadwiga nie ma wpisanego swojego nazwiska, skoro była panną?
Ano dlatego, że na przełomie XVIII i XIX wieku odnotowane były przypadki nazwisk z vel i alias.
Wtedy był to dość często spotykany przypadek.
Jednym z rodzajów nazwisk są te odimienne.  Postawiłem hipotezę, że Jadwiga, córka Kazimierza i Jadwigi mogła zostać zapisana jak Kazimierzówna z dwóch powodów:
- jej ojciec miał na imię Kazimierz,
- by odróżnić córkę od matki (Jadwiga/Jadwiga) -  wydaje mi się, że żona Kazimierza była pisana jako Baraniakówna/Baraniaczka, zaś ich córka jako Kazimierzówna (w rzeczywistości pojedynczy przypadek).

Na początku nie wierzyłem w swoje domysły, ale zmieniło się to dzięki Maćkowi Rogowi - genealogowi, który swych przodków poszukuję m.in. w parafii Praszka.  Zapytałem się, czy jest możliwy taki przypadek. Odpowiedział mi tak, a potwierdził to mówiąc, że sam się z tym spotkał!  U niego jednak dotyczy to innego imienia i nazwiska, ale podobny zakres lat.


Na koniec chciałbym jeszcze napisać, że od przeszło dwóch tygodni oczekuję mikrofilmów z parafii Warta (1727-1807) i Izbica Kujawska (1826-1865).
W razie jakichś potrzeb - proszę pisać!   (Prosiłbym raczej o konkretne rzeczy lub znane około, bo na poszukiwania jakiegoś nazwiska na przestrzeni wielu lat niestety nie będę miał czasu - tym bardziej, że do Archiwum muszę jechać 50km w jedną stronę, więc niestety nie mogę tam często być, bo szkoły zarywać raczej nie mogę, a w dni wolne (np. między świętami) albo brakuje miejsc albo mikrofilmy nie zdążyły dojść.


poniedziałek, 8 października 2012

Parafie przodków: Wilamów

Wilamów - to nazwa pochodzenia rodowego, zaczerpnięta od rodziny Wilamowskich. Nazwa miejscowości na przestrzeni dziejów zmieniała się. W XIV wieku używano nazwy Welanów, następnie Welanowo i Wielanów, aż w XIX wieku przyjęto obecną formę.
                                                                                                                                  [źródło:  Wikipedia]

Według "Tabelli miast, wsi ..." z 1827r.  w miejscowości tej znajdowało się tylko 38 domostw, a na każde przypadało ok. 9 osób.

Pierwszą styczność z tą parafią miałem jakieś dwa lata temu, gdy poznałem miejsce urodzenia pradziadka Marcina Rożniaty, który został ochrzczony w kościele parafialnym w Wilamowie w 1869r., zaś urodził się we wsi Góry.  Tak też poznałem rodziców pradziadka - Józefa i Józefę zd. Kuźniak. Cofając się zostały odnalezione kolejno :
- akt urodzenia siostry pradziadka - Anny (1864),
- akt urodzenia brata pradziadka - Grzegorza (1861),
- akt zgonu siostry pradziadka - Doroty (1859),
- akt urodzenia siostry pradziadka - Doroty (1859).

Skoro mam już wszystkie dzieci, to czas na małżeństwo!
Ze względu na to, że księgi są baaardzo rozproszone (Włocławek, Łódź,  Konin i Poznań), to nie było to łatwe, ale w końcu się udało.
Prapradziadkowie - Józef Rożniata i Józefa Kuźniak ślubowali sobie w 1857r. Oboje byli urodzeni na terenie parafii Wilamów, więc kolejnym krokiem było odszukanie ich metryk chrztu.
Wiek się zgadzał, więc bez większych problemu udało mi się pozyskać te metryki.

Józef był synem Piotra Rożniaty i Marianny Klimek, natomiast jego żona - córką Jana Kuźniaka i Salomei Czyżyk.
Pamiętałem, że w bazie Poznań Project był indeks małżeństw z parafii Wilamów za lata 1800-1843, więc od razu przeszedłem do przeszukiwania, ale mimo wielkich chęci, nie znalazłem nic!
Owszem - był "jakiś" Piotr Rożniata, ale żoną okazała się Katarzyna Olamka - ani imię, ani nazwisko mi nie pasuje, więc albo pierwsza żona, a z drugą (Marianną Klimek) ślubował w innej parafii albo po prostu nie był to mój praprapradziadek!
Co do Rożniatów, to był także akt ślubu Doroty z 1839r., więc gdy mój prapradziadek miał dwa lata.
Pomyślałem sobie, że może indeksujący wpisał nazwisko po zmarłym mężu, ale z kolei nie pasowało mi imię !
Kuźniaków nie było wcale, więc odpuściłem sobie ich z brakiem jakichkolwiek nadziei na znalezienie czegoś.

Po jakimś czasie pomyślałem o tych indeksach, przeszukałem ponownie - bezskutecznie, ale coś mnie tknęło, bo przecież metryki z kilku pierwszych lat XIX wieku nie mogły być w AP, bo przecież tam są tylko USC, a Kodeks Napoleona został wprowadzony w 1804r., a w Polsce pierwsze księgi z reguły są od ok. 1808r.   Sprawdzam w PRADZIADZIE - mam! Księgi są we Włocławku (m. in. XVIII wieczne), a te USC są w AP Poznaniu.  Niedługo czekać i miałem w rękach metrykę małżeństwa Piotra Rożniaty, ale jego żoną była Marianna Olamka!  Niby nic, ale jednak jakiś trop, bo imię tożsame z imieniem prapraprababci.
Kolejny trop do sprawdzenia - dzieci tej pary.   Pierwsze urodziło się rok po ślubie (luty 1823).  Matką dziecka była Marianna z Klimków!!   Nie mam więcej pytań :)
Tak dowiodłem, że Piotr Rożniata i Marianna Olamka byli moimi praprapradziakami. No tak, ale o co dokładniej chodzi z tym nazwiskiem?  Olamka -> Klimek?   Nijak to pasuje, ale niestety na to nie ma rady.
W metrykach nie ma nazwiska z velem bądź aliasem, więc ksiądz lub rodzina zabrali tajemnicę do grobu.

Tak też dowiedziałem się o 4xpradziadkach Janie i Katarzynie małżonkach Rożniata, a także o Klemensie i Tekli małżonkach Olamka.  Rodzice Piotra zmarli przed 1822 (wtedy miejsce miał ślub i wówczas 25-letni kawaler był sierotą). Pochodził on z parafii Waliszew, gdzie nazwisko Rożniata licznie występuje.
Nie jestem jednak w stanie wytłumaczyć, co do całej historii ma wieś ROŻNIATÓW, nieopodal Wilamowa, ale dość daleko od Waliszewa..

 Ta linia została wyjaśniona, a co z Kuźnikami ?  Ślubu Jana Kuźniaka i Salomei Czyżyk nie ma w opisywanej przeze mnie parafii. 
Niedawno coś się ruszyło i otrzymałem informacje nt. rodziny Kuźni(a)k z Wilamowa.
Jak się okazało - nic dziwnego, że nie odnalazłem metryki małżeństwa, bo być jej nie mogło!
Według metryk chrztu dziewięciorga dzieci tej pary (1827-1843) mieszkali oni kolejno:
-1827-1827 - wieś Myszki,
-1830-1832 - wieś Góry,
-1833-1843 - wieś Biała Górka.

Na poniższej mapce można zauważyć, że były to wsie położone bardzo blisko siebie.


Z metryk chrztów tego dziewięciorga dzieci dowiedziałem się także, że mój Jan był także nazywany Jaśkiewiczem!  Salomea zaś -  Czyżykowska, Jerzykowska, Kowalówna.

W parafii Wilamów pojawiają się metryki z takimi danymi, ale oprócz Jana Chryzostoma zawierającego w 1816r. związek małżeński, nie ma innego nawet w latach, kiedy powinni rodzić się jego rodzice (przypuszczalnie).



Skoro przemieszczali się co kilka lat, to może wcześniej mieszkali gdzieś indziej ?
Najbliższa wioska nienależąca do par. Wilamów to Skotniki (dość blisko o Gór, a najbliżej Białej Górki).
Co ciekawe - pojawiają się tam Jaśkiewicze !

Z otrzymanych danych :

"- małżeństwo -Skotniki - Tomasz Jaśkiewicz oo Agnieszka Gorczanka
 - małżeństwo -Skotniki - Kazimierz Jaśkiewicz oo Barbara Mikuzianka?
 - małżeństwo - Wola - Piotr Jaśkiewicz oo Helena Jachymowna?
 - małżeństwo - Kościelnica- Kazimierz Jaśkiewicz oo Anna Soikiewiczówna? "

Żeby nie było, to Czyżykowscy też się pojawiają w par. Uniejów (do której należały Skotniki i Orzeszków).

"-chrzest - Bogumił Czyżykowski -Uniejów
 -chrzest - Michał Czyżykowski - Uniejów
 -ślub -Orzeszków - Maciej Czyżykowski oo Jadwiga Sukwinowa? "

Jest jednak jeszcze nadzieja na moich przodków, bo Pani, od której otrzymałem dane - nie ma lat 1798-1804 (być może nie ma więcej, ale pytałem o te). Właśnie w tych latach urodzić się mieli moi praprapradziakowie (wg metryki urodzenia córki Józefy).

poniedziałek, 1 października 2012

Dwaj bracia - któremu wierzyć?

Mam kolejny argument za tym, że metryki zgonów są nie najlepszym źródłem genealogicznym, ale nie ma co marudzić, bo czasami są to jedyne, które mogą nam pomóc.
Już trochę czasu szukam w parafii Odrowąż, bo większość przodków mojego dziadka po kądzieli właśnie stamtąd pochodzi.  Tak też doszedłem jednego z praprapraprapradziadków - Majchra (czasem Melchiora) Lisowskiego. Informację o nim mam z metryki zgonu jego syna (a mojego 4xpradziadka Jacka Lisowskiego), który zmarł 6 lat po swoim ojcu, a pół roku po matce.  Tak więc znalazłem ten akt, gdzie jak byk stoi :
"Jacek Lisowski z Majchra i Doroty z Kowalów małżonków włościan w Szałasie Nowym osiadłych spłodzony tamże, na gospodarstwie osiadły pozostałej wdowy Rozalii z Szcześniaków lat mającej 39 małżonek, żyjąc lat 46".
Zgon zgłosili Antoni Ściegienniak (lat 48) i Antoni Szcześniak (lat 44). Mogę przypuszczać, że drugi Antoni był bratem Rozalii, ale w akcie wpisany jest jako sąsiad.
 
Akt zgonu Jacka Lisowskiego





Szukałem więc od najstarszych lat zawartych w księgach, więc jako pierwszy trafił mi się akt zgonu ojca Jacka - Majchra z 1817r., gdzie zgon zgłosili synowie Jacek (lat 45) i Stanisław (lat 23). Ciekawe jest to, że według metryki zgonu Jacka, przez 6 lat przybył mu tylko rok życia :)
" Majcher Lisowski z Jana i Agaty Lisowskich gospodarzy w Kuczębowie spłodzony na gospodarstwie w Szałasie Nowym osiadły. Doroty Lisowskiej z Kowalów Lisowskiej małżonek żyjąc lat 89"
W jednym przypadku żyje (jako żona), ale już w drugim nie (jako matka). Nazwisko w obu przypadkach takie samo, więc powinno dawać do myślenia..
Akt zgonu Majchra Lisowskiego
 Przyszedł więc i czas na Dorotę - zmarła 20 sierpnia 1822r.  Zgon zgłosili: Wojciech Lisowski (lat 40) - syn i Błażej Domagała (lat 43) - sąsiad.
" Dorota Lisowska z Józefa i Matki której imienia nie pamiętają Bugajskich małżonków włościan w Kołomaniu spłodzona, wdowa i gospodyni w Szałasie Nowym osiadła, żyjąc lat 70"

Akt zgonu Doroty Lisowskiej
Kołomań podany jako miejsce urodzenia znajduje się dość blisko Szałasu Nowego. Pojawiają się dwie niezgodności - nazwisko i rzeczywiste miejsce urodzenia.  Nazwa tej wsi kiedyś mi mignęła przed oczyma, gdy przeglądałem pobliską parafię. Tą parafią okazał się Tumlin - księgi się zachowały, nawet te blisko 300 letnie, ale jak zwykle nie może być tak pięknie i musi trafić się przeszkoda.

Nazwiska w tej parafii pojawiają się dwa - Kowal(ik) i Bugajski.  Niestety na przestrzeni około 50 lat nie ma żadnego Józefa Bugajskiego, ani Doroty Bugajskiej bądź Kowalik..
Niestety nic na to poradzić nie mogę. Szukałem nawet, czy nie ma jej aktu małżeństwa w tej parafii, ale niestety nic nie przyniosło to przeszukanie.

niedziela, 16 września 2012

Parafie przodków: Lipsko

Dzisiaj klimat urodzinowy - 17 lat, niby jeszcze nie do końca poważny wiek, ale coraz bliżej do bycia pełnoletnim.  Jedyne 365 dni - zapewne zleci szybciej niż będę tego chciał, a potem już się powoli skończy -naście, a zacznie -dzieścia, potem "dziesiąt" i oby do "sto" doszło, bo kto by nie chciał poznać swoich prapra(pra) wnucząt i opowiedzieć o rodzinie? Co prawda taki prapraprawnuk mógłby urodzić się przed setką, ale zapewne byłby mały, ale praprawnuka można spokojnie mieć - nawet pełnoletniego!

Jednak dzisiaj nie o tym chciałem pisać. Możliwe, że co ileś postów będzie pojawiać się mini-monografia miejscowości, z których pochodzili przodkowie, bądź miejsca, gdzie znajdowała się parafia, w której przyjmowali sakramenty święte.

Dzisiaj opiszę Lipsko, które znam trochę dłużej jak rok, bo to właśnie pod koniec wakacji ubiegłego roku była moja pierwsza wizyta w Archiwum Państwowym (w Zielonej Górze, z siedzibą w Starym Kisielinie).
Przeglądałem mikrofilmy z par. Szadek i Narol. Niestety nie byłem tak bardzo obeznany w tym wszystkim i zrobiłem bardzo mało, o czym cały czas się przekonuje, ale lata, które wtedy mnie interesowały były raczej przy tej dolnej granicy tego, co się na nic znajdowało. Bo z par. Szadek, z której mikrofilmy sięgają 1808 roku - szukałem metryki chrztu praprababci, urodzonej w 1874r. :-)

Znalazłem więc akt małżeństwa mojego praprapradziadka Jana Marynicza z 1856r. Był on wówczas 38-letnim wdowcem po Magdalenie Szuper, co od razu dało mi pewność, że to "mój", bo rzadkie nazwisko + wdowieństwo po osobie o tych samych personaliach = sukces!

W akcie napisane jest "agric[ol] [e]x Jędrzejówka", czyli "rolnik z Jędrzejówki" .
Później dowiedziałem się, że chodzi o Jędrzejówkę przy Narolu, ale należącą do parafii Lipsko.

Tutaj robota stanęła, bo mimo tego, że księgi od roku 1777 (w AP!), to zmikrofilmowane tylko trzy lata (1777-1779).  Cóż począć? Z pomocą przyszła jedna Pani z Ameryki, która parafią nie jest raczej zainteresowana, ale dosłownie WIELKIM przypadkiem na swoim mikrofilmie miała część parafii Lipsko (wieś Jędrzejówkę i jeszcze jakąś) . Niestety tylko urodzenia (nie wszystkie, bo od 1785), ale nie ma co narzekać, bo inną metodą uzyskania byłoby zamówienie kserokopii z AP (ok. 100 sztuk) lub wizyta w AP (700km).  Dzięki zdjęciom udało mi się znaleźć akt urodzenia prapradziadka Andrzeja Marynicza i jego rodzeństwa. Znalazłem także akt urodzenia Magdaleny Szuper (matki Andrzeja, pierwszej żony Jana), ale nie było metryki chrztu samego Jana !  Coś nie tak? Okłamali w akcie małżeństwa?
Nic z tych  rzeczy ..  Okazuje się, że nie jest to pierwszy przypadek, a tylko utrudnienie dla genealogów.
Albowiem miejscowości podawane w metrykach z reguły dotyczą aktualnego miejsca zamieszkania, a nie  urodzenia, więc dlatego też Jędrzejówka okazała się być błędna.

Nie tak dawno temu poczyniłem kroki, aby zdobyć akt małżeństwa Jana i Magdaleny, może z niego dowiem się, skąd przybył Jan?  Mam nadzieję, bo oprócz mojego praprapradziadka, w tej wsi nie ma śladu Maryniczów..


Kolejną ciekawostką jest także sam fakt, że w AP są księgi z XVIII wieku, których z reguły raczej szukamy w Archiwum Diecezjalnym.

Do wczoraj wieczorem żyłem ze świadomością, że za daleko nie pociągnę tej linii, ale lepsza końcówka XVIII wieku, niż jakieś ogromne problemy, czy coś (tak jak w przypadku moich przodków z Kresów).

Przeglądałem sobie moje posty na stronie Genealodzy.pl, a tu mój post, gdzie szukałem parafii dla miejscowości Jędrzejówka. Niżej był link do tomu V "Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich". Na stronach 295-296 jest informacja na temat Lipska:
Miejscowość Lipsko wg "Słownika geograficznego ..."
Pod koniec tej notki, można przeczytać:


Według tłumacza google łacińska fraza oznacza :
"tutaj dobiega końca z powodu niebezpieczeństw, które wiszą nad drzwiami: zaczyna się Nowy Rok 1649"


Nie mniej jednak ciekawą rzeczą jest fakt, że księgi sięgają 1630r.! 
Na stronie parafii jest informacja, że oni mają księgi tylko od 1950, co jest nieprawdą, bo była zmiana księży i okazuje się, że poprzedni ksiądz podał fałszywe dane - zapewne w celu uniknięcia korespondencji i telefonów w związku z poszukiwaniami.  

To w sumie byłoby na tyle - do księdza kiedyś napisałem, ale w odpowiedzi otrzymałem informację, że postara się poszukać, ale ma problemy z odczytaniem bazgrołów :-)
Na dniach tam zadzwonię, by potwierdzić istnienie ksiąg i czy nie ma żadnych brakujących lat.

środa, 5 września 2012

Problem z rodziną Sadzewiczów..

Problem ten mam, od kiedy interesuję się genealogią, bo właśnie przodkowie mojej babci Ireny Marynicz (zd. Sadzewicz) [1929-2007]  zamieszkiwali województwo wołyńskie (obecnie Ukraina), a jak wiadomo tylko część ksiąg została nam oddana, choć jestem zdania, że powinny być oddane wszystkie, ale gdyby ode mnie to zależało ..

Pierwszą niewiadomą dot. tej rodziny było i jest miejsce, a także czas zgonu pradziadka Witolda Sadzewicza. Wg rodzinnych opowieści miał on zginąć na granicy polsko-czeskiej w 1933 lub 1938 (dwie wersje).  Długo szukałem, choć wiedziałem, gdzie mam szukać, ale informację o akcie urodzenia pradziadka dostałem z USC m. st. Warszawy (Wydział Ksiąg Zabużańskich), choć księgi z tego roku zostały dawno przekazane do Archiwum Głównego Akt Dawnych /AGAD/ w Warszawie.

Z aktu dowiedziałem się, że pradziadek urodził się 14 października 1901r. we wsi Jamki, a ochrzczony został w parafii w Torczynie .

Odległość między wsią Jamki, a parafią Torczyn wynosi 5km
Pradziadek Witold w akcie chrztu ma wpisane imię Witalis, które było czasem używane jako Witold.
Miał on pięcioro rodzeństwa (czterech braci i jedna siostra).
Witold i jego siostra zostali ochrzczeni w parafii w Torczynie, kolejne dziecko w parafii w Horochowie, kolejnych dwóch braci znowu w Torczynie i ostatnie dziecko w samym sercu Wołynia - w Łucku.
Kiedy dokładnie przeprowadzili się do Zaturc? Tego dokładnie nie wiem, ale byli tam już na pewno w 1928, ponieważ właśnie wtedy umarł 14-letni Tadeusz Sadzewicz.  5 lat później w wieku 62 lat umiera głowa rodziny - Jan Sadzewicz, a w 1940r. umiera Stefania Sadzewicz (zd. Suchodolska).  Wg aktu pozostawiła po sobie synów - Izydora i Bolesława. Nie wymienia się Witolda, Wiktora i Jadwigi.
Witold raczej na pewno nie żył. Wiktorowi rok wcześniej urodził się syn, natomiast o Jadwidze nie wiem nic..

Wiedziałem więc, kto jest rodzicami mojego pradziadka Witolda - byli nimi Jan Sadzewicz i Stefania Suchdolska.  Dzięki książce ks. Żurka poznałem dokładne namiary na akt, a w nim dowiadujemy się, że
ślub odbył się w torczyńskiej parafii dnia 18 października 1898r.  Jan Sadzewicz był 26-letnim kawalerem, synem Wincentego i Stanisławy z Jakubowskich małżonków Sadzewiczów, a Stefania Suchodolska była 22-letnią panną, córką Wincentego i Teresy ze Strzeleckich małżonków Suchodolskich.
Jan zamieszkiwał wówczas Folwark Sadowski (brak takiej miejscowości na starych mapach, ale znalazłem Wólkę Sadowską, która notabene pojawiła się w wspomnieniach babci, ale dokładniej nie wiem w jakim kontekście).

Wólka Sadowska należała do parafii Zaturce
Stefania Suchodolska zaś pochodziła z Kolonii Jamki, gdzie zamieszkali po ślubie.

Co ciekawe - w tym samym roku, ale niecały miesiąc później (14 listopada) ślub bierze Józef Sadzewicz z Zaturc (lat 21) i Maria Krupińska z Kolonii Jamki (!).

Niby nic takie, ale matka Stefanii była z domu Strzelecka, tak i matka Marii także z domu Strzelecka - może siostry?

Pisałem kiedyś, że przeglądałem metryki parafii Torczyn za lata 60., 70. i 80. XIX wieku, gdzie nie było ANI JEDNEGO Sadzewicza, a nawet osoby o podobnie brzmiącym nazwisku. Oznacza to, że moja sugestia dotycząca wcześniejszego przynależenia do parafii w Zaturcach staje się coraz bardziej prawdopodobna, ale zawsze musi się znaleźć jakieś "ale".  Brakuje ksiąg z okresu, kiedy mógłby urodzić się Jan Sadzewicz, co prawda mógłbym, ale zamawiać mikrofilmów już nie będę (w związku z planowanym skanowaniem metryk diecezji łuckiej w AGAD-zie), bo przejrzę je sobie na spokojnie w domu - bez limitów czasowych.

Folwark Sadowski należał do parafii Torczyn, o czym świadczy fakt, że kilkoro dzieci Justyna i Katarzyny Sadzewiczów były chrzczone w tejże parafii, a miejscowością narodzin był owy Folwark Sadowski.

Może było tak, że najpierw z Zaturc przybył tam mój prapradziadek Jan wraz z rodziną (?) albo sam, a po jakimś czasie zapoznał swojego kuzyna Józefa z kuzynką swojej przyszłej małżonki i w taki sposób odbyły się dwa małżeństwa w ciągu mniej jak miesiąca.

Lista ksiąg parafii Zaturce przechowywanych w Polsce.

Kłopotem nie są tutaj te kilkuletnie luki w połowie XIX wieku, a prawie 60 lat na przełomie XIX i XX wieku. Według metryki małżeństwa Jana i Stefanii powinien się on urodzić w 1872r., a jak widać brak tego roku - najbliżej zachowany jest 1863, więc 9 lat wcześniej. Przy dobrych wiatrach mógłbym trafić na metryki urodzeń dot. rodzeństwa prapradziadka, a także ślub jego rodziców - gorzej jednak, jeśli był on pierwszym dzieckiem albo np. którymś z kolei, ale ślub wzięli w 1864 lub później i wtedy całkowita klapa, bo nic nie da się zrobić.
Pisałem do USC m. st. Warszawy w sprawie metryk zgonu rodziców Jana - Wincentego i Stanisławy, ale bez rezultatu, bo jak wspominałem brakuje wielu ksiąg, a praprapradziadkowie urodzili się na pewno przed 1855, czyli w 1922 mieliby po 67 lat, ale to jest wersja, gdy mieliby oni po 17 lat...
Wtedy ludzie umierali nawet na przeziębienie, więc mało osób dożywało sędziwego wieku.

Pisałem także o sprawdzenie w parafii Torczyn, gdzie metryki są bez żadnych braków do roku 1944.

Teraz nie pozostaje mi nic tylko czekać na jakieś skany z AGAD-u.



Post ten zacząłem pisać 3 września wieczorem, a dopiero dzisiaj kończę (wczoraj nie miałem na nic chęci).
Może to jakiś zbieg okoliczności, że zacząłem pisać o Sadzewiczach, ale wczoraj dostałem list, którego się nie spodziewałem. Był on wysłany z samego serca Wołynia - z Łucka.  Pisałem do nich, czy byłaby możliwość uzyskania SKANU lub FOTOGRAFII aktu urodzenia mojej babci z 1929, ale odpowiedź była jak jakaś regułka, bo raz kolejny napisali, że stan fizyczny ksiąg nie pozwala na robienie KSEROKOPII.

Na szczęście wystarczą mi informacje, które mi podali ;)

piątek, 17 sierpnia 2012

Odnaleziona prapraprababcia...

W ostatnim poście pisałem, że jestem na tropie mojej prapraprababci - Magdaleny Szuper.
Miałem tylko dwie możliwości (choć w rzeczywistości mogło się okazać, że akurat moja Magdalena pochodzi z innej parafii) - jedna urodzona w 1812, a druga w 1822.
Stawiałem oczywiście na tą drugą i co się okazało ?!   TAK - TO ONA !!
Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszyłem, choć nadal jeszcze trochę emocji pozostało :)

Jak do tego doszedłem?  Przez akt chrztu jej syna - Michała..
Był to jeden z nielicznych wówczas Maryniczów, ale nie było dane mu długo cieszyć się życiem.
Urodzony 22 września 1852r. Michał, umiera 24 października 1857r.
Skoro w 1852r. Magdalena jeszcze żyła, a w 1856r. jej mąż miał już drugą żonę, to jestem b. blisko odnalezienia aktu zgonu Magdaleny - ale czy na pewno ?
Mikrofilmy są dostępne tylko w FHC (Family History Center) lub na miejscu - w Archiwum Państwowym w Przemyślu, ale z tym zgonem nie śpieszy mi się za bardzo, bo oprócz dokładnej daty zgonu - nic nowego nie wniesie do drzewa, ale inaczej jest z aktem małżeństwa Jana Marynicza z Magdaleną Szuper.

Nie zawsze wszystko jest na moją korzyść - tak jak i teraz. Okazało się, że Jan Marynicz nie pochodzi z Jędrzejówki, ani nikt z jego rodzeństwa. Mam jednak nadzieję, że akt małżeństwa będzie zawierał nazwę miejscowości, z której pochodził Jan.

Jan na pewno miał siostrę Marię, która pojawiła się w Narolu jako 50-letnia wdowa, kiedy to zawarła związek małżeński z młodszym od siebie o 12 lat kawalerem - Mikołajem Buńkiem.

Dziwne jest to, że dwójka rodzeństwa - Jan i Maria mimo tego, że pochodzili z innej parafii, to śluby (trzeba dodać, że właśnie te ponowne tylko) zawierają w Narolu, rodzina Jana mieszka jednak poza Narolem, a Maria umiera w Narolu, choć w przypadku małżeństwa jak i zgonu nie ma wpisanych nr domów - czyżby obrzeża Narola, które niegdyś należały po inną parafię?


 Po 7 miesiącach i 2 dniach małżeństwa - na cholerę umiera Maria Buńko.  Nie wiem, czy to przez tą chorobę, ale udało jej się odmłodzić o 8 lat. Zapewne umiera bezpotomnie (chyba, że dzieci z poprzedniego małżeństwa).

Dlaczego o tym piszę?  Bo niewyjaśniony zostaje fakt, czemu Mikołaj Buńko bardzo szybko żeni się ponownie?  Biorąc w tym samym roku ślub z Marią Maryniczową był kawalerem.  Czyżby pod opiekę wziął dzieci Marii?  Pytanie, na które raczej odpowiedzi nie poznam, bo nie znam nazwiska Marii z poprzedniego małżeństwa..




 ◊               ◊               ◊               ◊               ◊               ◊               ◊            
                        



Skoro Magdalena rodzi się w 1822, to ślub mogła już wziąć w 1837r. i jeśli tak by było, to mój prapradziadek Andrzej Marynicz mógł mieć naprawdę sporo rodzeństwa i możliwe, że wyjaśniłoby się sporo zagadek dot. tej rodziny.

Jednak najbardziej zależy mi na informacji - gdzie urodził się Jan Marynicz.


Tak wygląda teraz wywód przodków Magdaleny Szuper, o której nie tak dawno nie wiedziałem nic :)

czwartek, 16 sierpnia 2012

Czyżby odnalazła się moja Magdalena?!

Dzisiaj otrzymałem zdjęcia wielu stron księgi ochrzczony ze wsi Jędrzejówka (parafia Lipsko), a dokładniej lata 1785-1830, kolejne dostanę w dość bliskiej przyszłości, ale kiedy dokładniej? Nie wiem, ale nie pozostaje mi nic, tylko cieszyć się z tego co mam i czekać pokornie na resztę, a będzie tego ogółem aż 86 lat.

Liber Natorum  pagus Jędrzejówka 1785-1871
par Lipsko



Jędrzejówka znajduje się w kręgu interesujących mnie miejscowości tylko ze względu na akt drugiego małżeństwa mojego praprapradziadka, w którym jest napisane, że był rolnikiem z Jędrzejówki, ale jak to w łacińskich metrykach było - nie wpisywano miejsca urodzenia, a miejsce ostatniego zamieszkania, co potwierdziły metryki, w których jestem posiadaniu :)

Niestety mikrofilmy ksiąg są tylko u mormonów, bo AP Przemyśl ma zmikrofilmowaną tylko jedną z 1777-1779, więc co mi po trzech latach, skoro między nimi mam lukę prawie 75 letnią?

Skoro wg aktu małżeństwa prapradziadka urodził się w 1849, to zapewne przy następnej partii otrzymam także akt chrztu Andrzeja Marynicza.

Zaskoczeniem dla mnie ogromnym był fakt, że nie znalazłem ani jednego Marynicza!!   W takim razie, gdzie ich szukać ?!  W sumie, to ja mam tylko jedną z wielu wsi, które należały do parafii Lipsko, a raczej będzie problem z uzyskaniem reszty. Zostaje osobista wizyta w AP lub na parafii albo oczywiście sprowadzenie mikrofilmów mormońskich i przejrzeć samemu.

Wracając do sprawy Magdaleny Szuper..  W XVIII wieku nie ma zbyt dużo Szuperów, choć wraz z końcem stulecia jest ich coraz więcej, aż w końcu "przejmują" parafię. Szukać Magdaleny zacząłem od końca, czyli od 1830, a pierwsza pojawiła się dopiero 30 maja 1822r. i to właśnie jest mój typ, tym bardziej, że wg aktu drugiego małżeństwa Jana Marynicza miał on się urodzić ok. 1818, więc akurat taka dopuszczalna różnica.

Magdalena, córka Jakuba Szupera i Agnieszki Janys (córki Jana i Reginy), dom #84

Skoro w 1822 już funkcjonowała forma zapisu dziadków narodzonego dziecka (raczej tylko przy matkach), to spodziewam się, że ok. 1849 też nadal tak było i będą podani rodzice Magdaleny..
Jako ciekawostkę dodam, że siostra Magdaleny - Katarzyna urodziła się w domu nr 84, ale jej dwaj bracia (Marcin ur. 1817 i Andrzej ur. 1813) urodzili się w domu nr 97 !!

W domu #101 mieszkał Jan Marynicz po śmierci Magdaleny, a w domu #97 urodzili się bracia Magdaleny Szuper.


Kolejna Magdalena rodzi się 10 lat i 2 dni wcześniej, bo 28 maja 1812r. jako córka Michała Szupera i Rozalii Malinowskiej. Ta Magdalena wydaje się być trochę za stara na mojego Jana Marynicza, ale kto wie?  Może była wdową?

Magdalena Szuper, córka Michała i Rozalii, dom #84
Jak widać - Magdalena urodziła się w domu nr 84, więc nie dość, że 6 domów dalej, to na dodatek po przeciwnej stronie ulicy.

Ostatnia Magdalena jaką znalazłem, to ta urodzona 21 czerwca 1795r. Nic więcej nie piszę, bo nie słyszałem o naturalnych 54-letnich matkach.

To na razie na tyle - pozostaje tylko czekać na metryki z lat 40. i 50. XIX wieku.