czwartek, 31 grudnia 2015

Genealogiczne podsumowanie roku 2015

     Mijający rok odegrał ważną rolę w moich poszukiwaniach, ponieważ przez całe 12 miesięcy pracowałem nad genealogią rodziny. Zazwyczaj jedno wydarzenie prowadziło do kolejnego i ten ciąg przyczynowo-skutkowy pozwolił rozwikłać wiele rodzinnych zagadek, poznać krewniaków oraz odwiedzić miejsca związane z przodkami. To właśnie podróże śladami przodków przede wszystkim dawały początek ważnym odkryciom. 

     Końcem kwietnia odwiedziłem Ukrainę, a dokładniej jej część należącą niegdyś do Polski. Całą wyprawę opisałem na blogu na początku maja. W Łucku na świat przyszła moja Babcia ojczysta, tam też w katedrze została ochrzczona. Ich rodzice związani byli z terenami na zachód od serca Wołynia. Pradziadek i jego przodkowie to głównie parafia Torczyn i Zaturce, z kolei prababci losy związane są z parafią Łokacze oraz najpewniej pobliskimi terenami, gdzie żyli Dąbrowscy i Tomaszewscy. Udało mi się rozwikłać zagadkę związaną z pochodzeniem Sadzewiczów, którzy tak naprawdę byli Sarzewiczami z pobliskich terenów i nawet około 50-letnia "dziura metrykalna" nie przeszkodziła w poszukiwaniach.

     Przełom nastąpił również u Dąbrowskich. Nie udało mi się odnaleźć kolejnych pokoleń przodków, jednak poznałem wiele szczegółów z życia rodzeństwa mojej prababci Potomkowie Feliksa mieszkają niedaleko Żytomierza na Ukrainie, zaś Teresy i Władysława - w Polsce. Najciekawsze wydaje mi się trafienie na trop starszej o 20 lat siostry mojej prababci. Moja Babcia (zm. 2007 r., córka w/w Salwiny) wspominała o rodzinie swej matki, jednak przez bardzo długi brak kontaktu, niektóre informacje były szczątkowe. Prababcia miała mieć czworo rodzeństwa - dwie siostry i dwóch braci. Jedna z sióstr miała wyjść za Broniewicza i mieć z nim czworo dzieci - Bronisława, Feliksa, Sabinę oraz córkę, której imienia Babcia nie pamiętała. Można powiedzieć, że informacji niewiele, ale tragedii nie ma. Ze spisów osób spowiadających się w parafii Łokacze, wyłuskałem dane o prapradziadkach i ich dzieciach, które mieszkały z nimi w latach 1902-1907, a byli to Władysław (ur. 1881), Józefa (ur. 1898), Apolonia (ur. 1900) oraz Salwina (ur. 1902). Wydawać by się mogło, że szanse na wytypowanie siostry, która wyszła za Broniewicza wynosi 50%, lecz nie mogło być tak łatwo. Poszukiwania prowadziłem dwutorowo, jednak przez kilka lat bezowocnie. W tym roku przy okazji innych działań genealogicznych, ustaliłem, że w 1900 r. w Rogowiczach wraz z rodzicami mieszkała 18-letnia Teresa, której 2 lata później w domu rodzinnym nie było. Mogła wyjść za mąż, umrzeć lub pójść na służbę, myśli były różne. Termat zacząłem drążyć i dość szybko ustaliłem, że w 1901 r. w Łokaczach zawarty został związek małżeński pomiędzy Antonim Janiewiczem, a Teresą Dąbrowską. Para doczekała się czworga dzieci - Bronisława (1905-1981), Amelii (1910-1965), Sabiny (1914-1949) oraz Feliksa (1917-1986). Nie miałem już wątpliwości, że to o tej rodzinie mówiła moja Babcia, a córką, której imienia nie pamiętała była Amelia. Obecnie mam kontakt z niektórymi potomkami siostry mojej prababci, a być może w niedalekiej przyszłości dojdzie do spotkania.
Rodzeństwo Dąbrowskich, od lewej: Władysław (1881-?), Teresa (1882-1962), Feliks (1892-1960) i Salwina (1902-1948)


     Wracając z Ukrainy, zajechaliśmy na moment w rodzinne strony mojego dziadka - Adama Marynicza (1924-1988). Podjąłem próbuję kontaktu z jego młodszą siostrą, jednak nikogo nie zastałem wówczas w domu, może kolejna próba będzie udana. Odwiedziłem oczywiście wówczas cmentarz w Narolu, na którym moi przodkowie byli chowani przez wiele pokoleń, a groby części z nich zachowały się do dnia dzisiejszego. Zdecydowanie jest to linia, którą najmniej pogłębiłem tego roku.

     Później była chwila przerwy w podróżach genealogicznych, nie licząc kilku mniejszych, np.. do Tychowa pod Stargardem Szczecińskim, gdzie mieszka żona stryjecznego brata mojej Babci - Ireny z Sadzewiczów Maryniczowej (1929-2007), Znowu wyjazd zaplanowany był na koniec miesiąca, tym razem na sierpień. Relację zdałem na blogu początkiem września. Nie da się ukryć, że wyjazd ten był tak owocny, że do dnia dzisiejszego zbieram plony, a o tym już na blogu nie było, ponieważ post pojawił się krótko po samym wyjeździe. Pisałem wówczas, że poznałem tam ciotecznego brata mojej Babci, którego opowieści znacznie ułatwiły mi poszukiwania innych krewnych ze strony Kubiaków. Ich (mojej Babci i tego jej brata ciotecznego) chrzestną była ta sama ciocia - Marianna z Kubiaków Zającowa (1894-1981), starsza siostra matek. Wiedziałem jedynie, że mieszkała w Konstantynowie Łódzkim. Po kontakcie z tamtejszym Urzędem i dodatkowo bardzo uprzejmymi osobami, ustaliłem, że przeszło 90-letnia córka w/w Marianny, a siostra cioteczna mojej Babci wciąż żyje, a nawet udało się przekazać kontakt do jej wnuka, a mojego kuzyna - jeszcze tego samego dnia rozmawialiśmy przez telefon. Posiadane przez nas informacje były spójne, więc o pomyłce nie było mowy.
Zdjęcie, na którym widać fotografię 2xpradziadków (po prawej)
W dodatku okazało się, że syn tego kuzyna, również interesuje się genealogią - lepiej być nie mogło :-) Wymienialiśmy się różnymi materiały i w pewnym momencie okazało się, że kuzyn i jego syn pamiętają zdjęcie, które wisiało u ich babci na ścianie, a przedstawiało tejże babci dziadków macierzystych, czyli moich prapradziadków - Pawła i Antoninę z Kuźnickich małżonków Kubiaków, zmarłych w 1928 r. w Borkach Prusinowskich. Niestety fotografia zaginęła podczas przeprowadzki i nikt nie wiedział gdzie ona jest. Na początku grudnia kuzyn przesłał mi zdjęcie sprzed ok. 10 lat, na którym są jego dziadkowie na tle ściany, na której wisiały fotografie przodków. Dla mnie to już było dużo, ponieważ miałem jakiś ogólny zarys sylwetek prapradziadków, jednak nieco ponad później kuzyn uradował mnie informacją, że zdjęcie się odnalazło, a skan otrzymam w poniedziałek i tym sposobem przedświąteczny poniedziałek był chyba najlepszym w moim życiu, a sam skan bezcennym prezentem świątecznym, którego nie da się kupić za żadne pieniądze.

     Znowu była krótka przerwa i nastał listopad. Dwudziestego minęły 4 lata od śmierci mojego Taty, a dwa dni później nadeszła smutna wiadomość o śmierci mojego dziadka stryjecznego - Antoniego Młodawskiego, zmarłego w wieku 96 lat. Nigdy nie podaruje sobie tego, że nie poznałem brata mojego dziadka... Miałem plan wybrać się na Kielecczyznę w następny weekend (miałem wówczas wolny weekend, który chciałem dobrze wykorzystać), jednak pojawiłem się tam już we wtorek - 24 listopada, to właśnie wtedy pożegnaliśmy stryja mojej Mamy. Miałem wewnętrzną potrzebę uczestnictwa w pogrzebie mojego krewnego, który niestety już mi nie opowie o swoich rodzicach, rodzeństwie, czy innych krewnych... W ostatnim pożegnaniu uczestniczyło naprawdę wielu krewnych i chociaż osób tych nigdy wcześniej nie widziałem, to czułem się, jakbyśmy znali się niemal od zawsze. Poznałem bardzo wielu krewnych, w tym nawet pełnoletnie już prawnuczki zmarłego. Mam zaproszenie na ziemie przodków i już dzisiaj wiem, gdzie w przyszłym roku na pewno pojadę.

      Zbliżający się rok to bardzo wiele planów, chęć rozwikłania rodzinnych zagadek. Chciałbym, aby 2016 r. był obfity w wyjazdy genealogiczne, spotykanie krewnych i spisywanie opowiadań, odkrywanie kolejnych pokoleń przodków, zdobywanie fotografii przodków i wiele, wiele innych, czego szczerze życzę również innym Genealogom i nie tylko :)

Moi przodkowie, stan na dzień 31 grudnia 2015 r.

3 komentarze :

  1. Witam w jakim programie ostało stworzone tak przejrzyste drzewo genealogiczne?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam,
      używam programu Ahnenblatt, z którego jestem bardzo zadowolony i szczerze go polecam :-)

      Usuń
  2. Witam. Na jakim programie robiłeś swoje drzewo? Szukam czegoś ciekawego i nic nie mogę znaleźć. Przeważnie wszystko jest płatne. Nie wiem czy bez kupna się nie obejdzie.

    OdpowiedzUsuń