poniedziałek, 31 grudnia 2012

Podsumowanie działalności genealogicznej. Anno Domini 2012

 Tak jak wspominałem rok temu (jak ten czas niemiłosiernie szybko upływa), podsumuję dobiegający końca rok 2012.

Zestawienie będzie podobne do zeszłorocznego, oczywiście tylko formą, bo danych przybyło i przybywa..
Chciałbym jednak zacząć od czegoś innego, a mianowicie od tego, ile trwał mój genealogiczne rok. 
Był on krótszy zaledwie o jeden dzień, ale z racji tego, że 2012r. był przestępny, to i tak było to 365 dni, a wszystko za sprawą  maila z USC z dnia 2 stycznia b.r. dotyczący odnalezienia aktu zgonu mojej prababci Salwiny.  Oficjalny koniec nastąpił dzisiaj, gdy dostałem ostatni w tym roku list - także z USC, ale w sprawie aktu pierwszego małżeństwa mojej innej prababci - Anny.   Akt jest o tyle ciekawy, że potwierdził moje wątpliwości, co do pokrewieństwa zawierających małżeństwo - dokładnie nie wiem, czy było to kuzynostwo, czy może jedno dla drugiego było ciotką lub wujkiem.

Do najważniejszych osiągnięć tego roku mogę zaliczyć:
  • odnalezienie i ruszenie linii mojej 3xprababci Magdaleny Szuper (Odnaleziona prapraprababcia), z którą "bojowałem" od kilku lat.   
  • ruszenie także linii Maryniczów - czterech nowych przodków, ale tylko jeden mający od urodzenia nazwisko Marynicz.  Najbardziej jednak cieszy fakt, że odnalazłem metrykę chrztu Andrzeja Marynicza (1849r.) jego ojca Jana (1818r.) i jego dziadka Wojciecha (1792r.). Tym samym dowiedziałem się, skąd tak naprawdę byli przodkowie, bo nie było tak, jak zakładałem (Narol).
  • rozpracowanie przodków mojego dziadka Józefa Młodawskiego, o których na początku roku miałem znikome dane (najwyżej do 3xpradziadków).  Dzisiaj mogę się pochwalić, że udało mi się cofnąć miejscami do początku XVIII wieku (gdzie księgi sięgają 1797 - chrzty i zgony).
  • próba poszukiwań wśród przodków mojej babci po mieczu nie była zbyt owocna, ale na pewno wiem więcej niż rok temu  -  wiem, kiedy mniej więcej zmarł mój prapradziadek Marcel Dąbrowski. Niestety ze względu na brak ksiąg, raczej nie uda mi się zdobyć metryki zgonu, co za tym idzie - poznanie danych rodziców lub miejsca urodzenia.  Z Sadzewiczami było podobnie, żadnego nowego przodka, ale "coś" tam ruszyło :)
  • od strony babci po kądzieli, to raczej "dopieszczanie" przodków i odnajdywanie mało potrzebnych metryk, chociaż kilku nowych przodków też odnalazłem


Na początku roku moje skromne drzewo  tylko 119 przodków.
Na dzień dzisiejszy liczba ta wynosi 218 przodków, czyli 99 nowych przodków, więc ten rok był bardziej owocny w przodków.

Najstarszym znanym z daty dziennej urodzeniem były narodziny mojej 5xprababci (29.12.1795r.) ,
dzisiaj jest to 6xprababcia  urodzona 28.12.1758r.

Najstarszym znanym z daty dziennej małżeństwem było małżeństwo moich 5xpradziadków (22.06.1800r.), a
dzisiaj jest to akt małżeństwa moich innych 5xpradziadków z 12.01.1777r.

Najstarszym znanym z daty dziennej zgonem była śmierć mojej 5xprababci (07.05.1815r.), a
dzisiaj jest to zgon mojej 6xpradziadka zmarłego 20.03.1773r.


Imiona moich przodków - pokoleniowo:
- rodzice -  Adam, Elżbieta,
- dziadkowie -  Adam, Irena, Józef, Irena,
- pradziadkowie - Franciszek, Rozalia, Witold, Salwina, Jan, Marianna, Marcin, Anna,
- 2xpradziadkowie - Andrzej, Maria, Tomasz, Zofia, Jan, Stefania, Marcel, Apolonia, Kazimierz, Ludwika, Franciszek, Marianna, Józef, Józefa, Paweł, Antonina,
- 3xpradziadkowie - Jan, Magdalena, Wojciech, Katarzyna, Andrzej, Katarzyna, Józef, Rozalia, Wincenty, Stanisława, Wincenty, Teresa, Wojciech, Marianna, Antoni, Marianna, Mikołaj, Franciszka, Wojciech, Marcjanna, Piotr, Marianna, Jan, Salomea, Kazimierz, Franciszka, Tomasz, Marianna,
- 4xpradziadkowie - Wojciech, Katarzyna, Jakub, Agnieszka, Maciej, Jadwiga, Jan, Maria, Jan, Wiktoria, Jakub, Anna, Piotr, Katarzyna, Michał, Katarzyna, Kazimierz, Teofila, Ignacy, Helena, Wojciech, Salomea, Jacek, Rozalia, Jan, Franciszka, Dominik, Marianna, Marcin, Agata, Benedykt, Małgorzata, Franciszek, Agnieszka, Filip, Klara, Jan, Katarzyna, Klemens, Tekla, Paweł , Elżbieta, Antoni, Elżbieta, Marcin, Marianna, Ignacy, Marianna,
- 5xpradziadkowie - Szymon, Marianna, Michał, Zofia, Marcin, Katarzyna, Jan, Regina, Tomasz, Maria, Maciej, Marianna, Błażej, Agnieszka, Jakub, Marianna, Jakub, Ewa, Marcin, Anna, Wojciech, Regina, Mikołaj, Katarzyna, Wawrzyniec, Barbara, Jakub, Katarzyna, Wojciech, Katarzyna, Adam, Agnieszka, Kazimierz, Małgorzata, Majcher, Dorota, Filip, Elżbieta, Wawrzyniec, Cecylia, Marcin, Marianna, Józef, Apolonia, Mateusz, Zuzanna, Bartłomiej, Agnieszka, Paweł, Regina, Stanisław, Marianna, Michał, Zofia, Józef, Helena, Jan, Katarzyna, Michał, Magdalena, Mikołaj, Marianna, Józef, Jadwiga, Kazimierz, Wiktoria,
- 6xpradziadkowie - Tomasz, Marianna, Maciej, Jadwiga, Błażej, Marianna, Błażej, Agnieszka, Wojciech, Jadwiga, Michał, Marianna, Michał, Barbara, Jakub, Dorota, Piotr, Regina, Jan, Agata, Aleksy, Katarzyna, Katarzyna, Wojciech, Dorota, Andrzej, Marianna, Józef, Agata, Roch, Ewa, Antoni, Wojciech, Marianna, Kazimierz, Jadwiga, Kazimierz, Marianna, Wawrzyniec, Elżbieta,
- 7xpradziadkowie - Michał, Katarzyna, Michał, Agnieszka, Jan, Jadwiga.

Najdłużej żyjącym praprzodkiem była Marianna Błońska (28.12.1758 - 18.01.1850) i takim sposobem moja praprababcia poznała swoją prababcię :)  Najkrócej żyjącym praprzodkiem była niewątpliwie moja prababcia - Rozalia Marynicz (z d. Gmiterek)  [13.12.1900 - 12.11.1926], zmarła w wyniku powikłań poporodowych  (ostatnie dziecko urodziła niecały miesiąc przed śmiercią).

Na koniec zostały podziękowania :)




Niestety nie potrafię wymienić wszystkich, a jeśli bym chciał, to ich odnalezienie trwało by baaardzo długo. Nie mniej jednak pragnę podziękować wszystkim, dzięki którym nie byłoby wielu moich przodków, informacji, bo na początku roku nie radziłem sobie z rosyjskim - dzisiaj jest już inaczej, potrafię odczytać daty i imiona i ewentualny stan cywilny (w przypadku małżeństw) - niby tak niewiele, ale wystarczy, by prowadzić poszukiwania na własną rękę w metrykach pisanych jakże piękną (często okropną) cyrylicą.


Podziękowania kieruję do WSZYSTKICH, którzy przyczynili się do rozwoju mojego drzewka.  Mam tu na myśli wszystkich pomagających, tłumaczących, pracowników Archiwów i Urzędów (nie tylko Stanu Cywilnego).


Może w kolejnym roku odnajdę jeszcze więcej przodków niż w tym?   Może to być bardzo trudne, ale trzeba postawić sobie wyzwanie i dążyć do celu !




Tym samym chciałbym się pochwalić, że wraz z jutrzejszym dniem, rozpocznę mini projekt.  Mianowice - pierwszego dnia każdego miesiąca na blogu ukazywać się będzie post pt. "Rocznice".  Będą one dotyczyły wydarzeń związanych z przodkami.  Takie coś będzie ukazywać się tylko w przyszłym - 2013r., bo bez sensu byłoby robić to samo rok w rok  -  przecież nie mam zamiaru Was zanudzać ;)

sobota, 29 grudnia 2012

Antoni, Jan i Kazimierz Marynicz - co ich łączy?

Łączy ich to, że byli braćmi, a także fakt, że o żadnym z nich nie wiem nic  -  tylko daty narodzin.   Metryk zgonów nie odnalazłem, co oznacza, że musieli gdzieś wybyć.  Tylko gdzie i kiedy?

Wszyscy trzej urodzeni w Narolu Wsi z  Andrzeja Marynicza i Marii Marek:
- Antoni, ur. 10 VI 1887r.,
- Jan, ur. 3 II 1890r.,
- Kazimierz, ur. 2 III 1893r.
Doskonale widać, że byli to trzej kolejno urodzeni bracia

Nie mając żadnej możliwości poszukiwań, wpisałem w wyszukiwarce Ancestry moje nazwisko (być może była to także moja ciekawość, ale i też efekt nudy).  Oczywiście były też rekordy z Polski. Nie pasujące jak NA RAZIE, bo nie chcąc się chwalić - jednego już udało mi się połączyć z moimi (patrz poprzedni post).

Byli także pasujący mi Jan i Kazimierz Maryniczowie, którzy przybyli z Polski, a wypłynęli z Hamburga.



Środkowy wpis dotyczy Kazimierza Marynicza pochodzącego z Podlesiny. Rok 1912.
Co prawda moi przodkowie (o tym nazwisku, które noszę ja) nie mieli z Podlesiną nic wspólnego, ale jak dotąd nie spotkałem się z innym zapisem - najwidoczniej musiało to być miejsce, skąd wiele osób wspólnie przemierzało aż do Hamburga, skąd trafiali do Stanów Zjednoczonych.

Młody Kazimierz nie chce być rolnikiem tak jak jego przodkowie kilka pokoleń wstecz. Postanowił więc wyruszyć za chlebem do USA.   Jednak tam najprawdopodobniej za wiele mu się nie udaje, bo po 7 latach od dotarcia na miejsce znany jest jako laborer, czyli nic innego jak pracownik / robotnik .
Jeśli dobrze odczytuję, to pracował on w  "The Maryland Motor Car Company":
Wycinek z "U.S. City Directories, 1821-1989" pochodzący z 1917r.

Kazimierz mieszkał w Cleveland w stanie Ohio pod adresem 3811 E 55th.  Można rzecz, że sporo już o nim wiem, ale Ancestry ma jeszcze jeden skan dla mnie, który dotyczy domniemanego brata pradziadka.
Mianowice jest to coś w rodzaju karty zgonu, w której to podane są ogólnikowe informacje:


Z tej karty, możemy odczytać, że zgłaszająca zgon Katarzyna Ślęzak  (może jego partnerka?)  wiedziała, że zmarły był Polakiem, ale nie znała danych rodziców ani miejsca urodzenia (daty także).  Podała, że Kazimierz był stanu wolnego (single).   Jednakże na kolana powala przyczyna zgonu :

"Gun shot wound in
abdomen, loop of intestine
 protruding".

 Co nie oznacza nic innego jak "Rana postrzałowa w brzuchu, wystająca pętla jelitowa" .
Nasuwa się jedno pytanie  -  czy Kazimierz popełnił samobójstwo?   Może został zabity, bo prowadził jakieś interesy i coś wymknęło się spod kontroli?   Na te pytania raczej już nie znajdę odpowiedzi - chyba, że istnieją jakieś zapiski, być może policja prowadziła śledztwo w tej sprawie?   
Na tym kończy się historia Kazimierza, zmarł bezpotomnie, co także przyczyniło się do zmniejszenia liczby osób noszących nazwisko Marynicz.


Pozostał jeszcze Jan, o którym najprawdopodobniej też coś wiem.  


Pierwszy przybył z miejscowości Berehy Górne, dzisiaj nieistniejąca miejscowość Brzegi Górne - lokalizowana w woj. podkarpackim, na południe od Narola.  Rok 1906.   Jan wpisany jest jako 18-latek.
Brak jakichkolwiek dodatkowych informacji, które mogłyby potwierdzić bądź zaprzeczyć moim teoriom  (wiek różni się o 2 lata) .

Skan powyżej dotyczy najprawdopodobniej tej samej osoby, bo wiek się zgadza, więc wydaje mi się, że to chyba nie mój Jan, ale jak to mawiają - "Nigdy nie mów nigdy"  ;)


O Antonim nic - nikt nic nie wie, nikt nic nie widział.    Chyba muszę obrać inny kierunek !


Na koniec jeszcze mały dodatek  - uzupełnienie postu o Maryniczach z Ukrainy i Białorusi.
Wpisałem dzisiaj na stronie straty.pl  moje nazwisko i znalazłem tam Stefana.. podali datę śmierci, a także imię ojca - Adam..  Mój dziadek miał tak na imię, ale Stefan mógłby być jego ojcem, więc muszę szukać dalej !

piątek, 28 grudnia 2012

Marcin Marynicz znaleziony!

Tak niewiele do szczęście potrzeba.   Dzisiaj post, jutro radość  - tak było w moim przypadku.  Znowu muszę zaznaczyć, że to dzięki pomocy Marty Czerwieniec, która to zupełnie bezinteresownie zapisała na dysku akt małżeństwa Marynicza, a później mi go przesłała. 
Co prawda nie jest to mój przodek,  a nawet nie znam dokładnego pokrewieństwa, to jest to radość niebywała.   Mam pewne przypuszczenia i tak jest na 90%, ale liczę na to, że uda mi się to potwierdzić metrykalnie.

Otóż mój 5xpradziadek Szymon Marynicz miał co najmniej dwie żony - Reginę i Mariannę.
Gdy w 1789r. zmarła Regina Marynicz (miała 42 lata), Szymon nie czekał zbyt długo, bo jeszcze w tym samym roku miał już kolejną żonę, a w marcu 1790r. pierwsze dziecko z drugą małżonką.

Znana mi jest tylko dwójka dzieci Szymona i Reginy, bo wcześniej nie ma ksiąg, a bez nich to tylko domysły  lub szczęśliwe zapisy w późniejszych księgach.   Skoro  Regina urodziła się ok. 1747r., to Szymon zapewne był od niej starszy lub niewiele młodszy, czyli w momencie ślubu z Marianną był po 40  (niestety nie mam tej metryki, ale mam potwierdzenie z parafii, że takowy jest).   Pierwsze dzieci tej pary mogły rodzić się jeszcze nawet przed 1770.

Z aktu małżeństwa zawartego w 1851r. we Lwowie, mogę odczytać, że 33-letni Marcin Marynicz był synem Wawrzyńca i Franciszki Ślepównej.   Pamiętałem, że w Lipiu był jeden Wawrzyniec Marynicz, ale ten miał żonę Rozalię Stupak.  Pierwsze ich dziecko urodziło się w Lipiu w 1798r., ostatnie mi znane w 1805r. tamże.
Brak kolejnych roczników pogłębia moją niewiedzę nt. ewentualnego drugiego ożenku Wawrzyńca i chrztu Marcina.

Mam nadzieję, że w momencie otrzymania skanów/kserokopii/fotokopii  ksiąg metrykalnych ze wsi Lipie za lata 1806-1820  rozwikłają się te problemy, a także dowiem się, co było z 4xprababcią Wiktorią Marynicz (może jej dziadkiem po mieczu był mój Szymon i dopadnie mnie ubytek przodków, przed którym do tej pory dzielnie się ukrywałem?)


A na deser skan aktu małżeństwa, o którym mowa :)



Poszukiwanie 4xprababci Salomei Grochowskiej

Tak jak obiecywałem - tak i robię.  Do końca roku ukażą się jeszcze 4 posty (nie licząc tego oczywiście).

Każdy w swoich poszukiwaniach trafia na ślepe zaułki lub mur nie do przejścia.  Ku przestrodze - lepiej poczekać kilka lat na jakąś małą informację, niż pochopnie dodawać domniemanych przodków.

Ja od jakiegoś czasu dzielę sobie przodków na cztery linie, czyli jak łatwo się domyślić - każda odnosi się do jednego dziadka/babci.
Tak więc w każdej linii mam przynajmniej jednego problemowego przodka (nie liczę tutaj tych, których po prostu nie mogę poszukiwać ze względu na brak ksiąg).

Tematem dzisiejszego  posta jest "zaginiona" praprapraprababcia Salomea Grochowska, żona Wojciecha Młodawskiego.   O jej nazwisku wiem m.in. z metryki chrztu jej syna Wojciecha i córki Antoniny:


Obydwoje urodzili się we wsi Luta (był to rok 1798 i 1800), co ciekawe - później przenieśli się do Szałasu Nowego, a dzisiaj w Lucie mieszka ostatni żyjący brat mojego dziadka - 93-letni  Antoni  :)

Salomei jednak nie było dane żyć długo, bo zmarła 13 dni po urodzeniu córki:

Nazwisko ewidentnie obce w tej parafii - nie pojawiło się ani raz.  Jednak korciło mnie bardzo, by sprawdzić okoliczne parafie, z których nota bene pochodzili także moi przodkowie .

Dziwną sprawą jest to, że Wojciech i Salomea Młodawscy zamieszkali w Lucie, mimo tego, że ani Młodawscy ani Grochowscy nie wywodzili się z tamtej wsi  -  czyżby miało to być miejsce "pośrednie" tej pary?  Otóż Wojciech Młodawski zmarł 26 lat po swojej żonie, a w akcie był podany jego ponoć dokładny wiek - lata, miesiące i dni.  Niestety nie mogę tego zweryfikować, więc w drzewie wpisałem tylko przypuszczalny rok urodzenia.  Jednakże nie to najważniejsze.  Według metryki, miał on się urodzić we wsi Kuczębów (dzisiaj Kucębów)

Skąd pomysł na to, że Luta miałaby być pośrednią miejscowością?  Ano stąd, że  wśród znalezionych przeze mnie metryk - była jedna na nazwisko Grochowski, a miejsce miała we wsi Krasne, czyli nie tak daleko, bo nazwa nawet znana mi z rodzinnych opowieści  (oczywiście opowieści o czymś innym, niż historia 4xprababci Salomei sprzed ponad dwóch wieków.




 A gdzie tak w ogóle znajdują się te miejscowości ?



 Są to odległości kilku kilometrów, więc na dawne czasy, raczej możliwa odległość między zakochanymi (dwie sąsiednie parafie).   
Akt chrztu Jana Romana Grochowskiego jest z 1854r., więc mógłby być prawnukiem nie żyjącej od 54 lat Salomei, więc ten akt także trzeba traktować z przymrużeniem oka.
Jednakże jest jeszcze jeden akt, który wprawia w osłupienie, bo pochodzi z okresu, kiedy Salomea powinna wychodzić za mąż za Wojciecha ...


Podkomorów to nieistniejąca już miejscowość będąca dzisiaj częścią wsi Komorów, która leży nieopodal Krasnej  (wszystkie miejscowości znajdują się na mapie powyżej) . 
Pierwszego lutego 1795r. w mniowskiej parafii ślub biorą Piotr Siewierski i Marianna Grochowszcząnka (Grochowska).   Świadkami zawarcia małżeństwa byli Józef Wasiński i Tomasz Grabowski, oboje z Podkomorowa.

Sprawdziłem chrzty z parafii Chełmce za lata 1770-1780  (a nawet trochę więcej) w poszukiwaniu zaginionej Salomei, ale bezskutecznie.

Na tym na razie kończą się poszukiwania praprapraprababci Salomei, ale ja nie powiedziałem ostatniego słowa, więc na pewno nie zaprzestanę szukać ! 

środa, 26 grudnia 2012

Rodzina Maryniczów na Białorusi i Ukrainie?!

Tak jak wspomniałem - "na dniach" miał pojawić się post dot. znaleziska Marty Czerwieniec, która prowadzi wspaniały portal http://www.genealogiczne.pl/, na którym możemy odszukać po nazwisku naszych krewnych pochowanych m.in. na Warszawskich Powązkach, we Lwowie, w Wilnie, czy na szeroko rozumianych Kresach.   Portal bardzo przydatny, lecz ze względu na stan społeczny moich przodków i daty ich śmierci, ja nie mogę nic znaleźć dla siebie, ale zapewne jest dużo osób, którym to się uda :)

Na samej stronie jak i na portalu społecznościowym Facebook możemy znaleźć zagadki konkursowe - jeśli podamy prawidłowe rozwiązanie (a mamy trzy próby), to w zamian dostajemy darmowe zdjęcie - takie jakie sobie zażyczmy (oczywiście dostępne w bazie na stronce).  Ja jak na razie udzieliłem 5 prawidłowych odpowiedzi na 5 zagadek, więc nie jest źle  :)

Wiele razy przeglądałem stronkę, co by sprawdzić, czy nie ma tam moich, ale bezskutecznie.  Jednak później zrezygnowałem, bo nikogo nie mogłem znaleźć (i to był wielki błąd!).  Jednak pewnego razu dostałem wiadomość od Marty, że w bazie znajduje się niejaki Stefan Marynicz (według danych na tablicy urodził się w miejscowości Romel w roku 1900.  Miejscowości takiej nie znalazłem, ale dzięki uprzejmości Pana  Aleksandra Kopińskiego i Pani Łucji Wierzyckiej dowiedziałem się, że miejscowość w rzeczywistości nazywała się Homel  (Гомель), a także, że mieszkają tam jeszcze osoby o moim nazwisku.
Nikt nigdy nie wspominał, ale jak widać - sprawy sięgają XIX wieku (w 1900r. urodził się Stefan).
W Narolu, gdzie mieszkała rodzina Maryniczów nie ma chrztu na to imię.  Chyba, że któreś z rodzeństwa praprzodków wyemigrowało właśnie na Białoruś. 
O jednym Maryniczu wiem już dosyć długo, ale ze względu na bezradność w sprawie nie mogę nic z tym zrobić.  W 2001r. jednym z kandydatów na prezydenta Białorusi był .. Michaił Marynicz !
Urodzony 13 stycznia 1940r. polityk, w latach 1990–1995 deputowany do Rady Najwyższej Białorusi XII kadencji, były minister kontaktów gospodarczych z zagranicą, a także były ambasador Białorusi na Łotwie, w Estonii i Finlandii.


 Drugą częścią postu, a zarazem tematu jest rodzina Maryniczów z Lwowa!
O przodkach z Ukrainy (terenów dawnej Polski) wiem od dawien dawna, ale tą wiedzę miałem o rodzinie babci po mieczu.  Natomiast nie tak dawno temu, bo 11 dni temu otrzymałem skan (od Pani Marii Łopaciuk) aktu urodzenia Ludwiki, córki Marcina Marynicza (sic!) i Anny Marii Pawłowskiej, córki Dominika i Konstancji. Ochrzczona została 25 sierpnia 1852r. (dwa dni po urodzeniu).  
Półtora roku później rodzi się (również we Lwowie)  Wincenty Marynicz, syn w/w rodziców (nazwisko zostało zapisane jako Marenicz).  Skanu nie mam, ale dane są wiarygodne, bo od Pani Bożeny Balawender. 

Dodam, że przeglądając księgi metrykalne parafii Narol, wiele razy natknąłem się na zapis, w którym pojawiała się łacińska nazwa Lwowa - Leopolis.   Jako że Narol jest przygraniczną miejscowością, to ludność mogła po prostu emigrować w celu zarobkowym.

Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że moim 5xpradziadkiem był .. Marcin Marynicz (!).   Jednak ten żył o pokolenie, a nawet o dwa wyżej.   Pożyjemy - zobaczymy ;)    
Liczę nadal, że owy Marcin ślubował we Lwowie i coś się rozjaśni.


Tym samym chciałbym poinformować, że założyłem na Facebooku  funpage'a  mojego bloga  -  http://www.facebook.com/Przodkowieztamtychlat
Od dzisiaj do 31 grudnia włącznie pojawiać się codziennie będzie nowy post na blogu.

Dodam także jedną nowość na blogu, ale o tym dopiero w Sylwestra, bo wprowadzona zostanie wraz z Nowym Rokiem! :)

sobota, 22 grudnia 2012

Wesołych Świąt!



Staropolskim obyczajem
gdy w Wigilię gwiazdka wstaje
Nowy Rok zaś cyfrę zmienia,
wszyscy wszystkim ślą życzenia.
Przy tej pięknej sposobności
i ja życzę Ci radości
aby wszystko się zdarzyło
z roku na rok lepiej było!